• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    30.01.2024 - rozpoczęcie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    29.01.2024 - oficjalne zakończenie eventu Arc II: Pierwsza Konfrontacja. Podsumowanie można znaleźć w aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Wiśniowy sad

Wioska położona jest na równinach w centrum Sakura no Kuni, pełnych zieleni oraz kwiatów wiśni dodających, jak całej reszcie kraju, nieziemskiego uroku. To wokół nich została zbudowana Sakuragakure i zadbano o to, aby jej styl był poważny oraz pasował do pięknych terenów. Nie mają przez to bezpośrednio dostępu do morza, jednak klimat tam jest bardzo stabilny i należy do tych cieplejszych. Zimy nie są srogie, wiosny lubią być gorące i z niewielkimi opadami deszczu, a kiedy nastaje lato, mieszkańcy muszą zadbać o to, aby nie paść z odwodnienia. Nie jest to jednak poziom gorąca na pustyni. W dodatku przez wioskę przechodzi sporej wielkości rzeka, to łatwo jest się ochłodzić w takie dni z racji na pozwolenie kąpania się w niej.
Awatar użytkownika
Yuki Keizo
Posty: 46
Rejestracja: 06 cze 2021, 20:08
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Wiśniowy sad

Pasaż handlowy
Sakura no Kuni nie na darmo nazywana jest właśnie takim mianem - wiśniowe, bladoróżowe kwiaty upiększają nie tylko połacie owego ciepłego kraju, ale też otaczają swoimi gałęziami i kwiatami Sakuragakure no Sato. Sporo z nich to dzikie drzewa, niepielęgnowane przez nikogo - ten fragment jednak, tak jak kilka innych dookoła wioski, nie tylko jest utrzymywany przez paru, okazjonalnie zaglądających tu ogrodników, ale jest też wyposażony w kilka prostych ścieżek, które mkną wzdłuż niskich płotków, znikając czasem pomiędzy budynkami na obrzeżach Sakury, dołączając do większych, uczęszczanych nie tylko przez pieszych dróg czy w końcu trafiając gdzieś hen, w leśne puszcze.
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2023, 2:14 przez Norka, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Yuki Keizo
Posty: 46
Rejestracja: 06 cze 2021, 20:08
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Właśnie za to Keizo cieszył się, że nie zdecydował się na opuszczenie klanowych pieleszy - nie, żeby ku tej decyzji jakoś mocno się skłaniał. Mimo że o tej porze roku jedyne wiśniowe kwiaty jakie widział były spóźnialskimi osobnikami, które nie zdążyły jeszcze opaść i ustąpić miejsca nieśmiało tworzącym się owocom, to przeciw wszechogarniającej zieleni łamanej brązem drzew i płotków Yuki także nie miał nic przeciwko.
Zajrzał dziś na tablicę ogłoszeń - była dziś ona jednak wyjątkowo pusta, przynajmniej jeśli chodzi o zlecenia, które mogły go jakoś szczególnie zainteresować. Nic nie trafiło też do niego bezpośrednio, do popołudniowej sesji treningowej polegającej na rzeźbieniu kształtów z lodu shinobi także miał jeszcze nieco czasu... Keizo zdecydował się więc na krótki spacer po jednej ze swoich ulubionych części Sakury - a raczej jej okolicy - z porcelanową, ozdobioną malunkami złotych karpi czarką chłodnej już herbaty ukrytej w jego dłoniach.
[
Awatar użytkownika
Yōgan Misae
Posty: 81
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Dom twój tam, gdzie serce twoje. Tak sobie czasem powtarzała gdy podróżując w poszukiwaniu jednej persony zdawało się, że cały ten wielki świat skrywa jakieś miejsce, które kiedyś ponownie stanie się jej własnym. Od upadku Iwy czuła się jak imigrant, śpiący to tu, to tam. Opiekowała się bratem, ale chciała by spotkało go coś lepszego niż koczownicze życie wędrowcy. Powinien mieć dzieciństwo i czerpać z niego całymi garściami. Co prawda sama kunoichi mogłaby gdzieś osiąść, jednakże póki jej klan nie odzyska chluby nie spocznie na laurach. Nie zamierzała kryć się z tym kim jest, a z drugiej strony krzywe spojrzenia ludzi były dla niej wyjątkowo męczące.
Szczęśliwie był jeden kraj, który w czasie trwania swoich poszukiwań chętnie odwiedzała. Nie chodziło o samą lokację. Ta wydawała siębyć młodej Yogan w porządku, ale nie na tyle by miała jej urwać zgrabną, tylną część ciała. Chodziło o mieszkających tutaj ludzi. Ludzia. Jednego ludzia, którego poznała kilka lat wcześniej i do tej pory jakoś ich ścieżki losu pozostawały ze sobą połączone. Było to niezwykle zabawne. Byli dwiema skrajnościami. Dwoma końcami jednego kija. Lód i lawa. Czerwień i biel. Spokój i porywczy temperament. A jednak w tym szaleństwie znaleźli metodę aby się dogadać. Czerpać z tego czym się różnią i uzupełniać swoje braki.
Misae była w okolicy. Postanowiła poszukać rudzielca aby choć na chwilę zamienić z nim kilka słów. Taiki poszedł zająć się swoimi sprawami - był już powoli nastolatkiem. Potrzebował przestrzeni. O ile nie będzie przyprowadzał dziewczyn, jadł pełne posiłki i prał swoje gatki to starsza siostra nie zamierzała mu wchodzić na głowę. Miała wtedy szansę na coś czego nie miała od dawna. Spokojny czas tylko dla niej.
Spokojny czas nie był wcale aż tak spokojny bo kunoichi musiała się nieźle nachodzić, aby wypatrzeć gdzieś te krwiście czerwone kłaki. Kiedy jednak to zrobiła podeszła do niego szybkim, zwinnym krokiem i krzyżując ręce na piersi rzuciła w jego stronę.
-Romantyczny spacer? Czekasz na kogoś? - zapytała z niewinnym uśmieszkiem, kiedy w jej oczach lśniły wesołe iskierki. Wesołe i bardzo prowokacyjne.
Awatar użytkownika
Yuki Keizo
Posty: 46
Rejestracja: 06 cze 2021, 20:08
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Z zamyślenia nad nieruchomymi, ledwo wychylającym się z poszycia hiacyntami wyrwało Keizo poczucie lekkiego żalu. Zamiast przytroczonej do boku i osadzonej w ozdabianej łabędziowym motywem sayi, mógł ze sobą wziąć parę kartek papieru i ołówek, przysiąść pod jednym z drzew i poświęcić tak ignorowanej przez poetów letniej porze haiku albo dwa. W końcu wierszokleci - nieważne czy ze starego czy nowego kontynentu - większość swojego talentu poświęcali na wychwalanie uroczego piękna wiosny, smutnych w swej przemijalności kolorów jesieni lub chłodnego czaru zimy, gdy tymczasem zieleń lasów i złoto łanów zbóż pośrodku roku mogło liczyć zaledwie na parę wdzięcznych wersów od zakochanych w prowincji artystów.
Z zadumy Yukiego wyrwały kroki, które usłyszał gdy były nieco zbyt blisko. Ninja - przemknęło mu przez myśl, po czym delikatnym ruchem odwrócił najpierw głowę, a potem całe ciało w tamtym kierunku. Na usta wypłynął mu jednak od razu szeroki jak na niego uśmiech - co w gruncie rzeczy oznaczało ledwie uniesienie kącików warg do góry - a w szarych oczach zagrały błyski, które jednak zamiast radości z zobaczenia kunoichi mogły być równie dobrze odbiciem jej białych jak śnieg włosów.
- Romantyczny spacer z duchem lata, tak - odpowiedział z kurtuazyjnym skinięciem głowy. Zatrzymał się na chwilę, połowicznie podziwiając kompozycję jaką tworzyła sylwetka dziewczyny na tle wiśniowych, przekwitłych już drzew, a połowicznie przeszukując jedną za drugą szuflady w swoim umyśle, by znaleźć tam jakąś informację o której mógł wiedzieć i która mogła wytłumaczyć obecność kunoichi w tymże miejscu - oprócz oczywiście chęci podziwiania Wioski Kwitnącej Wiśni, gdyż według Keizo ten powód był zawsze dobry, a powiedzenie tutejszych dam - Lepiej sto dni w Nichibotsu niż sto lat w Baibai - nie mogło być bardziej prawdziwsze.
Shinobi zamiótł szeroką nogawkę drewno ścieżki, odsuwając się lekko w prawo, by zrobić swojemu gościowi miejsce po swojej lewej stronie.
- Misae, moja droga, co sprowadza cię w te strony? - spytał, unosząc do warg czarkę z przyjemnie zimną w letni dzień herbatą. Nie odnalazł w swoich zbiorach pamięci żadnej możliwej odpowiedzi - ani na żaden kraj nie spadła żadna katastrofa, przynajmniej w ostatnim tygodniu, ani członków klanu Yogan jakoś nie zrobiło się w Sakurze więcej w najbliższej przeszłości - I jak się trzymasz po tym całym chaosie w Iwagakure? - dodał, przyjmując na twarzy wyraz szczerej troski. W tym przypadku Keizo nie kłamał - do osób zasługujących na jego troskę, choć ilość ta była ograniczona, Misae się wliczała - jednakowoż obracając się w towarzystwie ludzi, którzy byli mili dla oka, a tacy byli Yukiego ulubieńcami, często trzeba było się przygotować na wszechobecną dwulicowość - cechę, której shinobi niegdysiejszej Wioski Ukrytej Mgły także nie omieszkał sobie przyswoić.
Awatar użytkownika
Yōgan Misae
Posty: 81
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Nie uszło jego uwadze, że ta sprawnym krokiem zbliża się do niego. Nie było to zaskoczenie. Rudzielec zawszy był spostrzegawczy, jednak to nie tak z jego cech była zdaniem kunoichi jego największym atutem, ale o tym mu mówić na głos nie będzie.
-Brzmi kusząco, z chęcią dołączę - odparła z lekkim dygnięciem podejmując grę którą podjął. Czasem miała wrażenie, że z ich dwójki to on jest dużo bardziej dystyngowanym dżentelmenem, kiedy to ona powinna być dumną damą na wydaniu kokieteryjnie uśmiechającą się do każdego mijanego samca, mając nadzieję, że znajdzie się taki, który ulegnie jej słodkim oczkom i da się usidlić. Jasne, że umiała się tak zachowywać, jednak wtedy musiała chować swój żywszy temperament na bok. Jak dobrze, że przy tych szarych, wpatrujących się w nią tęczówkach nie musiała.
Gdy zatrzymał się na chwilkę i się jej przyglądał, ta jedynie przechyliła lekko na bok łepek w zainteresowaniu zastanawiając się jakie myśli skrywa ta szkarłatna czupryna. Szczęśliwie nie musiała długo czekać. No tak. Nie zaanonsowała swojego przybycia. Wolała zrobić mu - chyba- miłą niespodziankę.
-Chwila stabilizacji i spokoju, przyda się Taiki'emu odpoczynek od krzywych spojrzeń - wypuściła nadmiar powietrza z płuc a jej lodowe wręcz tęczówki płonęły żalem i troską, wpatrując się w jakiś kamyk na ścieżce -To jeszcze dziecko. Nie powinien być świadkiem takich rzeczy, nie powinien dostać rykoszetem za czyjąś głupotę - trudno powiedzieć czy mówiła bezpośrednio do Keizo, czy jednak do siebie, dalej nieudolnie próbując zrozumieć jakim cudem, jej dotychczas szczęśliwe i udane życie w jednej chwili zaczęło walić się niczym domek z kart. Jak jedna zła decyzja pociągnęła za sobą kolejną i kolejną, a świat pogrążył się w chaosie. Pojedyncze jednostki nie powinny mieć takiej władzy i potęgi, aby swoim "widzimisię" niszczyć wszystko na swojej drodze.
Z kolejnym pytaniem dostrzegła troskę w jego oczach. Nie był to widok częsty, więc tym mocniej nacisnął na jej zranione tym wszystkim serce. Niczym za krótki lont od bomby.
-Jak wyrzutek, uchodźca bez swojego kąta. - skwitowała chłodnym tonem. Nie był on wymierzony w Yuki'ego. Wierzyła, że dobrze zdaje sobie z tego sprawę. On musiał. Była to nienawiść głównie do jednej osoby, osoby, z którą niestety łączyły ją wcale nie tak dalekie więzy krwi.
-Dorwę go Keizo - uniosła na niego zdeterminowane spojrzenie. Mógł dostrzec jak zaciska dłonie w pięść, jak każdy mięsień jej ciała jest zwarty, jak zwierzę gotowe do oddania skoku -Choćbym miała przy okazji sprowadzić pożogę na ten świat znajdę tego zdrajcę i oczyszczę imię mojej rodziny. Dla spokojnej przyszłości Taiki'go i spoczynku dziadka. Znajdę go i zabiję - nie było w jej głosie zawahania ani wątpliwości. Była pełna determinacji. Wiedziała, że on to zrozumie, że jeśli jest na świecie ktoś, kto tak jak ona, gdy będzie wymagała tego sytuacja sprzeda duszę diabłu, lub odda życie jakiejś mało istotnej persony za powodzenie misji, to jest nim Keizo.
Awatar użytkownika
Yuki Keizo
Posty: 46
Rejestracja: 06 cze 2021, 20:08
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Och, niespodzianka z pewnością była miła - niespodziewane pojawienie się Misae Keizo mógł przyrównać do zauważenia pierwszych przebiśniegów przebijających się przez topiące się, śnieżne czapy czy drobnego kapuśniaczku łamiącego ukrop letnich dni w Kaminari no Kuni. Co prawda akurat za Krajem Błyskawic Yuki tęsknił prawie najmniej - był w jego osobistym rankingu uroku tylko nieco wyżej niż Kaze no Kuni - ale i on potrafił docenić stepową surowość i, choć proste, to całkiem imponujące formacje skalne.
Keizo pokiwał głową z uprzejmym zrozumieniem. Czasem nie trzeba było nic mówić - ba, czasem nie wypadało nic mówić. Cóż, byłoby to z jego strony bardzo, bardzo nie na miejscu, gdyby przerwał Misae w momencie kiedy ta wyznawała mu, całkiem oczywistą biorąc pod uwagę charakter białowłosej, chęć krwawej zemsty na osobie, która ściągnęła na ich klan nie tylko hańbę, ale i widmo tułaczki. Yuki pewien był, że podobnych dziewczynie osób nie brakowało nie tylko wśród innych przedstawicieli rodu Yogan, ale też wielu, wielu innych ninja wygnanych z ziem swoich przodków na starym kontynencie.
Taikiego Keizo nie znał - przynajmniej nie osobiście. Oprócz młodego wieku Yuki nie za wiele o nim wiedział - oraz oczywiście tego, że dla jego bezpieczeństwa kunoichi była w stanie wypełnić rozgrzaną magmą oczodoły własnego krewniaka, choć być może kobieta miała przygotowany bardziej poetycki - lub okrutny - scenariusz rozprawienia się z mężczyzną. Lub nawet kilka.
- Sakuragakure wciąż przyjmuje ninja - rzucił kurtuazyjnie, strzepując z pustej, herbacianej czarki ostatnie krople herbaty i chowając ją do szerokiego rękawa. Co prawda nie spodziewał się, że Misae przywdzieje w jakikolwiek sposób barwy kwiatu wiśni - chociaż z pewnością byłyby jej do twarzy - gdyż w oczywisty sposób zobowiązania wykonywania różnych misji stawałyby na drodze jej osobistych celów. Oczy Yukiego błysnęły, kiedy uświadomił sobie, że żadne osobiste cele nie muszą stawać na czyjejś drodze by ów osobnik ignorował zleceniowe zobowiązania, a sztandarowym tego przykładem był genin raczący się jeszcze chwilę temu herbatą w wiśniowym sadzie - I nie tylko ninja - dodał, mrużąc oczy. Co prawda nie wiedział, czy Taiki para się tym krwawym fachem, był jednak pewien, że choćby w kwaterach klanu Yuki znalazłby się dla dwójki z klanu Yogan przytulny kąt.
Chłodny ton wypowiedzi Misae zaskoczyłby Keizo, gdyby nie połać czasu jaka minęła od ostatecznego upadku starych wiosek. Nawet yogańska lawa kiedyś stygła - i choć pod cienką warstwą czarnej skorupy wciąż bulgotała lawa, to Yuki mógł się tylko domyślać jakim gniewem tryskała kunoichi mówiąc o zdrajcy, gdy wspomnienia były w jej pamięci jeszcze żywsze.
- Sprowadzenie pożogi i oczyszczenie imienia klanu mogą się wykluczać - zaczął shinobi, chcąc jednak odwieść kobietę od spopielenia świata na którym przebywał nie tylko Keizo, ale też kwitnące co roku drzewa wiśni, zestawy farbowanej porcelany albo poetyckie wersy mistrza Zi. Oraz oczywiście ściągnięcia na jej głowę zemsty kolejnych, uroczych kunoichi i mężnych shinobi, którzy szukać będą zemsty po wyczynach kobiety - Acz to nad wyraz chwalebny cel - dodał z lekkim, pełnym uznania skinięciem głowy - Jeśli będzie coś w czym będę mógł ci pomóc, będę do twojej dyspozycji - zakończył, podnosząc wzrok na twarz Misae. Miał nadzieję, że odczytała jego zawoalowaną radę o lekkie ściągnięcie strzemion rydwanu na którym mknęła w kierunku mety i taśmy z krótkim napisem Zemsta - pochopne kroki przyniosłyby jej bowiem nie chwalebne policzenie się ze zdradzieckim Yoganem, ale marnotrawną śmierć - na świecie zaś nie było nic ohydniejszego niż kwiat życia zerwany nie tylko niedbale, ale przede wszystkim przedwcześnie.
Awatar użytkownika
Kyunaru Dekumaru
Posty: 58
Rejestracja: 01 cze 2021, 18:23
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Sakura no Kuni nie był ich pierwszym przystankiem na Nowym Kontynencie, ale istniała chyba jakaś niepisana zasada, że każdy powinien odwiedzić ten kwitnący zakątek chociaż raz. Kogo by nie spotkali w drodze z lub do Sakuragakure, zachwalano im piękno różowej osady i chociaż zdecydowanie nie był to kolor Dekumaru, to jednak nie zrażała go wizja chodzenia po kwiecistych ulicach, z delikatnym, różowym szpalerem nad głową. Skoro więc Benimaru również nie miał nic przeciwko, trafili w samo serce Sakury, a jednym z pierwszych wyborów, niejako oczywistym, była wizyta w przepięknym wiśniowym ogrodzie. Może i młodszy Kyunaru nie miał najpiękniejszej, artystycznej duszy, ale nawet on potrafił westchnąć z pierwszego, bardzo pozytywnego wrażenia. Rozglądał się więc z ciekawością po uliczkach, na których znalazł się z Benkiem i choć krajobraz nie zmieniał się jak okiem sięgnąć, to jednolity obraz kwitnących drzewek wcale tak szybko się nie nudził.
- Nie no ładnie... ładnie tutaj mają... - Skomentował do Benimaru, gdy przechadzali się alejkami w sumie bez żadnego konkretnego celu. Nie mieli go odkąd opuścili Kaminari no Kuni i okazało się, że trzeba sporo się natrudzić, aby znaleźć sobie jakiś nowy, zasługujący na to, aby do niego dążyć.
Wtedy jak grom spadło na nich przeznaczenie, zrządzenie losu i ślepy traf w jednym. Deku szturchnął brachola łokciem i gdy zwrócił na siebie jego uwagę, wskazał mu wzrokiem siedzącą na ławeczce nieopodal parkę. Znali się, co było dość zaskakujące zważywszy na to, że cała czwórka była daleko od rodzinnych stron. O ile w obecnej sytuacji geopolitycznej można było jeszcze mówić o istnieniu czegoś takiego jak rodzinne strony, gdy większość shinobi była w trakcie tułaczki w poszukiwaniu nowego domu. Wioski, klany czy nawet raptem kilkuosobowe rodziny zostały rozbite na maleńkie kawałeczki, które musiały radzić sobie w Nowym Świecie zupełnie osamotnione. Rolą przyjaciół było tedy wspieranie tych, którzy tego wsparcia potrzebowali. Wszystkie te podniosłe inicjatywy nie odnosiły się jednak jeszcze ani do Misae, ani do Keizo, ale należało przynajmniej podejść i się przywitać. Deku podszedł więc do ławeczki, na której siedzieli, aby machnięciem ręki przywitać się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi.
- Ależ zaskoczenie, żeby po takim czasie spotkać się w takim miejscu z takim towarzystwem. - Gdyby został zauważony i może nawet rozpoznany, na pewno poczułby się dużo pewniej. Nie czekał więc na to, aż zaskoczony ich niezręczna sytuacja, lecz od razu przedstawił się, bo tak czy siak po dwóch latach nie należało liczyć na to, że oprócz twarzy będą pamiętać również ich nie takie krótkie imiona.
- Deku, z egzaminu na chuunina, pamiętacie? - Wskazał palcem swoją twarz i przybliżył ją nieco w ich kierunku, aby mogli bez trudu mu się przyjrzeć. Liczył na to, że Benek sam odezwie się za siebie, dlatego póki co, Dekumaru poprzestał na swojej skromnej osobie.
Awatar użytkownika
Yōgan Misae
Posty: 81
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Obserwowała jak z gracją strzepuje resztę naparu z czarki. Jeżeli był ktoś kto poszedłby na spacer z własną czarką by w przyjemnym otoczeniu. Było w tym coś dystyngowanego. Taki pan z klasą i pochodzeniem, nie przejmujący się niczym, z dumą kontemplujący nad swoimi myślami, nie przejmujący się tym co powiedzą ludzie, czy co pomyślą. Byli pod tym względem podobni, z tym, że przedstawiali to w zupełnie skrajny sposób. Lód i magma. Jedno chłodne i kojące, a drugie gorące i pochłaniało każdą, nawet najmniejszą cząsteczkę.
Gdy Keizo poruszył temat możliwości przyłączenia się do kwiecistej osady uśmiechnęła się delikatnie. Ciepło niczym letni poranek, ten przyjemy, przed upałami. Przyjrzała się dokładnie jego osobie. Jak wpasowuje się w to malownicze otoczenie. Pasował tu. Jeżeli miała wskazać jedną osobę, która pasowała do tak pięknej scenerii bez wahania wskazałaby jego. Piękny, szkarłatnowłosy pośród jasnoróżowych płatków. Niczym z ładnego obrazka.
-Kto wie, może kiedyś zagrzeję tu miejsce. - zaczęła rozglądając się po okolicy. Obróciła się zgrabnie, by móc opatulić wzrokiem całą okolicę i nacieszyć oczy jej urokami -Otoczona spokojem, pięknem i dostatkiem, żyjąc godnie, jak każdy szanujący się shinobi powinien - uśmiechnęła się pod nosem. Naprawdę była to bardzo przyjemna wizja. Odetchnęła głęboko pozwalając aby płuca napełniły się ciepłym powietrzem jesiennego dnia. Rozłożyła ręce chwytając w nie wiatr i złote promienie słoneczne. Było to kojące uczucie, do którego mogłaby przywyknąć na stałe. Jeszcze tylko mały cel dzieli ją od tego. Mały, maluteńki kroczek. Jedna przeszkoda do przeskoczenia.
Pożoga nie oczyści imienia?! Aż nadymała policzki robiąc grymas obrażonej trzylatki. Skrzyżowała ręce na piersi.
-Jeszcze byś się zaskoczył. Nie ma czystszego żywiołu niż ogień. Woda może być zatruta, powietrze skażone a gleba trawiona chorobą. Ogień w swej chaotycznej i wybuchowej naturze jest najczystszym z elementów. Żadne plugastwo się go nie trzyma. Odkaża bronie i sprzęt medyczny. Odpędza duchy. Gotujesz wodę by była zdatna do picia. Gdy nie masz medyka, zasklepia rany - wymieniała, starając się go przekonać co do wyższości płomieni nad innymi żywiołami, po czym pokręciła z dezaprobatą głową - Ale masz rację, jestem pewna, że niewiele osób by zrozumiało to podejście. Nie będę jednym z tych, których krytykuję. Nie zmienię całego świata pod moją wizję. Chcę tylko małej sprawiedliwości. A kiedy jej dosięgnę będę mogła w spokoju, z uniesioną wysoko głową zająć należne mi miejsce jako kunoichi wioski.. hm... może nawet w Sakura no kuni. - coraz bardziej przekonywała ją ta opcja. Chciała mieć kąt, który nazwie swoim domem, w którym bycie Yogan będzie chlubą, a nie wstydem. Chciała tego dla siebie i swojego ukochane brata. To właśnie z jego powodu wiedziała, że nie może spopielić świata. Chciała by Taiki miał gdzie żyć, a nie sprowadzić na niego jeszcze więcej bólu i cierpienia. Gdy Yuki zaproponował pomoc podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. Jej spojrzenie stało się poważne, pełne skupienia.
-Są pewne rzeczy, które muszę zrobić osobiście jednakże... jeżeli znalazłbyś miejsce dla Taiki'ego, gdy uda mi się odnaleźć Hyakuzawę, będę miała u ciebie dług. - nie było w jej głosie kłamstwa. Mały rudzielec nie miał dość sił aby połasić się o walkę ze starszym krewnym. Był to dla Misae ważny moment. Ta dziewczyna raczej nie zwykła do tego aby prosić kogoś o pomoc. Zwykle robiła wszystko sama i na własny rachunek. Tu jednak chodziło o kogoś ważniejszego niż cokolwiek innego na świecie. On musiał być bezpieczny.
Powaga chwili by pewnie trwała dalej gdyby nie dwie kolejne persony, które postanowiły dołączyć do tego jakże dumnego zgromadzenia. Na widok dwójki szalonych braci i tak gorące serce niewiasty rozpalił jeszcze gorętszy płomień.
-Kaen*, Kagayaku**, jak miło was widzieć - wyszczerzyła się szeroko i promiennie -Ten świat jest jednak malutki, czyż nie?
* płomyk
** iskierka
Awatar użytkownika
Kyunaru Benimaru
Posty: 62
Rejestracja: 08 cze 2021, 13:32
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Jakby w tej obecnej chwili nie chciał niczego od życia. Był z własnym, rodzonym bratem, pośród plaż i... Dobra, może brakowało jednak tych plaż, na których mógłby bezzwłocznie się poopierniczać. Sam wojownik zrodzony ze stali nie miał wiele do powiedzenia w obecnej chwili, ponieważ umysłem był totalnie gdzieś indziej niż być powinien. Mijali kolejne uliczki, które niczego mu nie mówiły - to już nie były te piękne tereny, które niegdyś obserwował w rodzinnych rejonach. Kraju Burz i Błyskawic.

Nawet nie odpowiedział na ten zachwyt młodszego brata, który rozglądał się jak szalony po tej całej okolicy. On sam trzymając cały czas ręce w kieszeni patrzył tylko w górę, nie zachowując się jak dotychczas. Dosięgnęła go nostalgia i smutek, który potęgował w jego serduszku, gdy tylko musieli opuścić swoje tereny. Nie tak miało wyglądać jego życie, przez co nie był z tego zadowolony, ale wciąż miał tu swojego blockera, hamulca i jedynego do tej pory przyjaciela, którego nie stracił. Chociaż, może coś się jednak w tym temacie zmieni! Został pchnięty, a raczej szturchnięty, przez co szybko załapał o co chodzi, w końcu musiał gdzieś coś zobaczyć, a on zareagować.

Widać było w oddali parkę, której ni cholery jeszcze nie poznał. Dopiero po chwili, jedno śnieżnobiałe wręcz oczy zakwitły rodząc płomień o niebagatelnym cieple. On ich poznawał, mimo że dawno nie widział, to doskonale wiedział, że gdzieś w jego głowie było dla nich miejsce. Poznawał ich, ale chyba nie pamietał do końca. A może pamiętał? Bo wyglądało to jednak jakby doskonale pamiętał, bo aż wyjął dłonie z kieszeni i zacisnął pięści ze szczęścia.

- NIEMOŻLIWE, WY TUTAJ?! - krzyknął, by podbiec na pełnej piździe, szybko chwytając dłonie nie tylko Misae, ale i Keizo. Musiał ich dotknąć. Więc nie czekał dłużej, bo i na co - teraz wszystko jednak zależało od pozostałych jak zareagują.

- DEKU, SĄ PRAWDZIWI! - nie mógł się oprzeć pokusie by ich sprawdzić, to było nierealne wręcz by odnaleźli się w takim miejscu. Tylko, co teraz? Szok i niedowierzanie, jednocześnie ekscytacja i euforia - wszystkie te emocje jak na tacy wyłożone przez białowłosego shinobi. Ale... Jak zareaguje Dekumaru? Woda na jego ogień. Sam tylko przypomniał swoje imię, czego oczywiście Benimaru nie zrobił, bo po co.
Obrazek
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Spotkanie po latachMistrz Gry
Posty1/...
W Kraju Kwitnącej Wiśni dotarła jesień. Przekwitające drzewa nie traciły jednak uroku i nadal cieszyły oczy barwami, dodając róż do klasycznych kolorów tej pory roku. Jak niektórzy mogą wiedzieć, lub nie, ziemie Sakura no Kuni są bardzo ciepłym miejscem. Wioska Ninja nie była wyjątkiem. Dzisiejsze termometry mogły pokazać trochę ponad 22 stopnie a lekki wiaterek sprawiał, że pogoda była idealna. Wiele osób postanowiło spędzić ten dzień na zewnątrz i tak samo zrobiła nasza grupka bohaterów.
Młody mężczyzna o włosach pasujących do obecnej pory roku przechadzał się właśnie jednym z parków Wioski Ukrytej Wiśni. Obszar zieleni, lub w tym przypadku różu, był bardzo malowniczy. Oczywiście główną jego część zajmowały drzewa Sakury, lecz było też kilka ławek czy też niewielka sadzawka. Nie był on jednak jedyną osobą która wpadła na ten sam pomysł co on. Można było zobaczyć wielu starszych ludzi z małymi dziećmi którzy byli najprawdopodobniej ich potomstwem. Keizo jednak natknął się na kogoś, kogo się nie spodziewał. Była to białowłosa przedstawicielka klanu Yōgan. Dziewczyna podeszła do starego znajomego i od tej pory wspólnie postanowili cieszyć się widokami. To jednak nie był koniec spotkań zaplanowanych przez los. Po kilkunastu minutach rozmowy podeszła do nich dwójka braci.
Szczęścia i uśmiechów nie było końca. Cóż za cudowny przypadek, że spotkali się właśnie tutaj w tak malowniczej scenerii. Ciesząc się sobą i tą sytuacją nie zauważyli, że ktoś do nich podszedł.
-P-Przepraszam Panią... T-To dla Pani!
Tuż obok nich stała mała dziewczynka mająca na oko kilka lat. Na sobie miała mundurek szkolny oraz spory plecak. Sądząc po wyglądzie nie chodziła do Akademii lecz raczej do zwykłej podstawówki. Gdy tylko zwróciła uwagę na siebie, zaczerwieniła się cała. Jej ręce szybko wystrzeliły przed siebie a wzrok opuściła patrząc na swoje buciki. W dłoniach trzymała kartkę papieru złożoną na cztery razy, podając ją w stronę Misae.
► Pokaż Spoiler
Obrazek
KolejnośćDowolna
Ostatnio zmieniony 25 cze 2021, 19:38 przez Dōhito Midoro, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
九死一生。
Awatar użytkownika
Yuki Keizo
Posty: 46
Rejestracja: 06 cze 2021, 20:08
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Keizo uśmiechnął się uprzejmie na słowa o spokojnym dożyciu reszty swoich dni w otoczeniu dostatku i spokoju. Był święcie przekonany, że wedle większości osób stąpających po tym świecie, to nie szczęśliwe życie było przeznaczeniem każdego szanującego się shinobi, ale śmierć na usługach swojego pana albo kage - ba, sądził że po ostatnich wydarzeniach liczba osób życzących ninja jak najbardziej bolesnego losu wzrosła wręcz drastycznie. Wolał jednak nie wspominać o tym Misae. Białowłosa na pewno idealnie zdawała sobie z tego sprawę, że w oczach zwykłych ludzi ninja ze strażników - dobra sława zdobyta rękami ich przodków - stali się łapczywymi i żądnymi władzy zdobywcami, którzy walcząc pomiędzy sobą nieśli zagładę często wielkim połaciom terenu. I choć Yuki zauważał w tym pewną niesamowitą, poetycką zależność - w końcu ścigane kiedyś Ogoniaste Bestie były teraz bardziej 'cywilizowane' niż inne, różowoskóre i dwunogie Bestie Chakry - i podzielał marzenie Misae, to spodziewał się że prędzej pokoloruje jakieś kępki trawy swoją krwią z rozprutego gardła niż pozna swe wnuki.
- A mała iskierka może spalić cały, stuletni las - odbił piłeczkę, przesuwając parę niesfornych kosmyków za ucho. Choć spędził tego ranka dobry kwadrans na układaniu fryzury, to jego włosy były dziś wyjątkowo niesforne - Taka destrukcja jest poza zasięgiem małych kamyczków, kropelek i podmuchów - dodał. Nikogo nie będzie obchodzić, czy jego dom spłonął najczystszym, błogosławionym ogniem czy może zniknął w burzy plugawych, czarnych płomieni - jedyne co interesować będzie tego nieszczęśnika będzie to, że w domu zginęła jego rodzina.
Yuki skinął głową, słysząc prośbę dziewczyny. Co prawda w swoim klanie nie był nikim wysoko postawionym - ba, był w końcu przecież tylko geninem, o ile rangi ninja jeszcze cokolwiek w dzisiejszym świecie znaczyły - ale był zupełnie pewien, że dla kolejnego nieszczęśnika, choć tym razem z Iwagakure, znajdzie się miejsce.
- Dach Yukich może zostać dachem Taikiego nawet od dziś - dodał. Kolejne słowa zatrzymały się jednak w jego krtani, kiedy do ich dwójki podbiegł kolejny duet - dwóch shinobi, których poznali na pewnym turnieju w Otogakure.
- Nie sposób was zapomnieć - powiedział do Deku z uśmiechem, pozwalając Kyu na gwałtowne potrząśnięcie jego ramieniem, co w sumie skończyło się tym, że porcelanowa czarka znajdująca się w jego ramieniu potoczyła się w środku materiałowego tunelu gdzieś w okolice łokcia. Los był dla Keizo tego dnia wyjątkowo łaskawy - spotkał nie jedną, nie dwóch, ale trójkę starych znajomych, z czasów burzliwej, acz jeszcze beztroski spędzanej w Konohagakure.
W kolejnych momentach Yuki wycofał się - już temperament Misae bywał przytłaczający, ale w połączeniu z równie ognistym nastawieniem Kyunaru, shinobi ograniczał się do słuchania i okazjonalnych wstawek. Chwila bałaganu nie trwała jednak zbyt długo, gdyż do kunoichi z klanu Yogan podbiegła jakaś młoda dziewczynka, oferując jej złożoną na cztery kartkę papieru. Origami? Laurka? Wierszyk? - przemknęło czerwonowłosemu przez głowę, kiedy obdarzał nieznajomą uspokajającym uśmiechem, przeklinając ponownie w duchu to, że na zwykły spacer wybrał się z kataną, nie zwojem i pędzelkiem do kaligrafii.
Awatar użytkownika
Kyunaru Dekumaru
Posty: 58
Rejestracja: 01 cze 2021, 18:23
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Śmiechom i radości nie było końca przez jakieś trzydzieści sekund. Po nich Deku zaczął powoli ogarniać się, potem ściszać, a potem powiedział:
- No, tak że tego... - Nie od razu ma się o czym rozmawiać z aż tak starymi znajomymi, ale zdawał sobie sprawę, że to jedynie kwestia czasu, zanim zżyją się ponownie. Na samym początku takich spotkań nie wiesz, czy masz zacząć mówić o sobie, czy może lepiej nie zalewać drugiej osoby swoją obecnością, tylko wygodnie oprzeć się i słuchać. Minie zapewne kilka minut, zanim poczuje się w pełni swobodnie i te kilka minut zazwyczaj wypełniał całym sobą Benimaru. Deku nie był jednak gburem. Widać było, że się cieszy, tylko jeszcze przez chwilę szukał słów niezbyt nachalnych, aby to wyrazić.
- Od dawna tu jesteście? Jesteście teraz sakagura... sakugura... sakuragurańczykami? - Nie widział na nich żadnych tutejszych emblematów, ale w dobie kontynentalnego kryzysu w kupie było po prostu raźniej. Trzy wielkie wioski kusiły swoją potęgą i odmiennością konkretne typy osób, które jednak miały jedną cechę wspólną - chciały czuć się bezpiecznie. Nawet w Hanie, gdzie Kage rządził nad bezprawiem, ludziom było lepiej, niż starając się przetrwać w pojedynkę. Kyunary jeszcze nie wybrały, o ile w ogóle kiedykolwiek dotrą do miejsca, gdzie poczują się jeszcze jak w domu.
Misae i Keizo... swoją drogą, wyglądali razem tak, jakby byli na jakiejś randce. Mimo że grupka pałała do siebie dużą sympatią, to Dekumaru nie był w stanie z całą pewnością stwierdzić, że relacje poszczególnych osób nie zacieśniły się w szczęśliwy dla obojga sposób.
- Zastanawialiśmy się, czy będzie w obcych stronach do kogo gębę otworzyć, a tu... - Chciał dodać jeszcze tylko "proszę", gdy uwagę całej czwórki zwróciła dziewczynka, która zaczepiła Misae. Nie wzbudzała żadnych podejrzeń, była nawet słodka, jeśli młodzieńcowi wypadało określać tym słowem dziecko niewiele młodsze od niego samego.
- Hmm...? A cóż to takiego? - Zainteresował się karteczką, jednak naturalnie sam nie wyciągał po nią swoich łap, było to pytanie skierowane do Misae.
Awatar użytkownika
Kyunaru Benimaru
Posty: 62
Rejestracja: 08 cze 2021, 13:32
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Niemożliwe, że miałby się kiedykolwiek powstrzymać. Białowłosy nigdy się nie powstrzymywał, a wszelkie emocje jakie w nim krążyły wychodziły prędzej jak później. Zawsze było tak samo. Nic nie mogło go powstrzymać, dopóki nie wchodził w zwarcie. Wtedy było zupełnie inaczej, a wszystko ze względu na to, że uchodził za tego, który nienawidził się bronić, więc w obronie wykorzystywał doskonały atak. Manewrował jakby sam był wiatrem, jednocześnie dbając o to, by jego przeciwnicy mieli pod górkę.
Miło było, że nawet młody Yuki poznał starych druhów, jeszcze zza czasów egzaminów na Chuunina, podczas którego wszyscy się poznali i mieli okazję zmierzyć się z przeciwnościami. Cóż, jednocześnie białooki nie zdążył się nacieszyć tylko ich towarzystwem, a także własnego brata, ponieważ zdarzyło się coś ciekawego. Do samej Misae, tej ognistej, której nigdy nie zapomni podeszła jakaś niewielka istota. Dziewczynka, która zwróciła na siebie uwagę bardziej niż sam płomienny shinobi, który uchodził za centrum wszechświata, gdziekolwiek się nie pojawił.
Nie był zainteresowany karteczką, nie zachowywał się w ogóle jakby był w niebezpieczeństwie, ponieważ... No jak? Takie maleństwo? A nawet gdyby to... Przecież nie z nim ta gra. On spoglądał na to co się będzie działo dalej i co wykona Misae, ponieważ to ona była postacią pierwszoplanową w tejże historii.
- Czy to nie słodkie?! - zapytał retorycznie, nie oczekując odpowiedzi, jednocześnie wyglądając dokoła matki czy też jakiegokolwiek opiekuna tej dziewczynki. Chyba nie kręciła się tutaj sama?
Obrazek
Awatar użytkownika
Yōgan Misae
Posty: 81
Rejestracja: 03 cze 2021, 20:33
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Ona tak pięknie się produkowała. Wymyślała i wyjaśniała. Nawet posiłkowała się tyloma przykładami, które powinny przekonać Lodowego Króla, a jednak ten pozostał nie wzruszony na potegę ognia. Ba! Nawet udało mu się znaleźć wady w jej idealnym płomyczku. Nie chciała się kłócić, że z ognia powstają różne rzeczy potem, że kowal potrzebuje żaru by stworzyć coś ze stali i tak dalej i tak dalej. Na pewno o tym wiedział, tylko chciał nieco ostudzić jej nadmiernie gorący temperament.
Ponownie tego dnia nadymała policzki. Podeszła i pstryknęła go palcem w policzek. Niby był od niej starszy, ale ona miała swego rodzaju słabość do rudzielców i w jej oczach oni zawsze byli na specjalnym traktowaniu. Osoba Taiki'ego miała z tym wiele wspólnego. Nie było nikogo na tym świecie, kogo dziewczyna kochała bardziej. Niby jakieś starsze panie by powiedziały "Poczekaj, aż będziesz miała swoje, to zrozumiesz". Ona jednak nie zamierzała rozumieć. Jej instynkt macierzyński miał się już wystarczająco dobrze przy małym braciszku. Co jednak tyczy się Keizo...
-Normalnie przy tobie to czarka jest zawsze do połowy pusta - złapała się pod biodra kręcąc głową. Zaraz potem na jej usta wyskoczył pogodny uśmiech. Poprawiła jeden z kosmyków, który gdzieś mu odstawał. Skoro sam zrobił coś podobnego, to na pewno doceni, że i ona dba aby wyglądał jak najlepiej. Zwłaszcza, że powiedział coś od czego poczuła ciepło w sercu. Ogromne ciepło.
-Dziękuję - odparła. Teraz mogła odetchnąć ze spokojem. Miała gdzie skryć braciszka jeśli sytuacja będzie tego wymagać. Miał miejsce gdzie będzie bezpieczny i akceptowany. Nie mogłaby sobie życzyć niczego więcej. Zapewne powiedziałaby mu coś jeszcze i pociągnęli temat ewentualnego przemeldowania młodszego rudzielca, lecz wtedy na horyzoncie pojawili się oni. Ci, którzy potrafili postawić każdą sytuację na głowię w ten ich niesamowity i pełen chaosu.
-Najprawdziwsi - pokręciła głową gdy jej dłoń zniknęła na chwilę ściśnięta w dłoni drugiego białowłosego. Zabawne. Z całej tej ich wesołej ekipy to oni najbardziej wyglądali na rodzinę. Jasne włosy. Jasne oczy. Wspólne zamiłowanie do pewnego żywiołu. Jak nic byli dawno zaginionym rodzeństwem, a Dekumaru ktoś podrzucił, a jeśli nie to musieli stanowić jedną rozbitą na dwie osóbki całość. Brakowało trzeciego bardziej racjonalnego wyjaśnienia.
-Przybyłam niedawno i udało mi się trafić na Keizo, no i jak widzę i na was - odpowiedziała. Keizo nieco oddał jej wodzę w rozmowie. Nie było w tym nic dziwnego. Nie był osobą lubiącą się przepychał łokciami z takimi zapaleńcami.
I kiedy pewne było, że niespodzianek na ten moment starczy, podeszła do nich jeszcze jedna osóbka, tym razem jednak nie znana przez nikogo z towarzystwa. Mała dziewczynka wręczająca kobiecie zwitek papieru, która ta z pogodnym uśmiechem przyjęła.
-O jejku, dziękuję maleńka - odparła pogodnie, pochylając się tak aby być twarzą na jej poziomie -Co to za niespodzianka? - zapytała przyglądając się prezentowi.
W międzyczasie Beni coś zawołał, na co ta, nie prostując się, z pozycji w jakiej była patrząc na niego z lekko wyzywającym uśmieszkiem rzekła:
-Nie przejmuj się Płomyczku, kiedyś i tobie się uda - chodziło jej co jasne, o prezent od niewiasty. Co prawda jeszcze nieletniej, nie mniej od czegoś trzeba było zacząć. W oczach białowłosej migały wesołe ogniki. Czuła, że ten dzień będzie jeszcze lepszy niż mogła się tego spodziewać.
Awatar użytkownika
Dōhito Midoro
Posty: 540
Rejestracja: 06 cze 2021, 22:58
Ranga: Genin
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:

Re: Wiśniowy sad

Spotkanie po latachMistrz Gry
Posty6/...
Ich cudowne spotkanie po latach zostało szybko przerwane przez pojawienie się małej dziewczynki która wspinała się na wyżyny własnej odwagi by podejść do tak wyróżniającej się grupki. Zarówno jeśli chodzi o wygląd jak i o niewyjaśnioną aurę którą emanowali zgromadzeni. Nie dało się tego wyjaśnić prostymi słowami. Pewnym jednak, że miejsce dla nich nie miało obecnie znaczenia lecz fakt, że znów są przy sobie.
Tak czy inaczej kruszynka osiągnęła zamierzony cel. Zwróciła uwagę nie tylko Misae lecz i całej grupki znajomych. Benimaru coś tknęło i zaczął rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu jakiegoś opiekuna uczennicy. W ich najbliższym otoczeniu nie widział żywej duszy poza dźwiękami kilku ptaszków skrytych w koronach drzew. Dopiero kawałek dalej, koło małej fontanny mógł dojrzeć grupkę emerytów z wnuczkami. Gdy szybko przeliczył ich, każdy miał swoją pociechę. Istniało prawdopodobieństwo, że mógł posiadać więcej potomstwa, lecz żaden z dzieciaków nie był zbytnio zbliżony wiekiem do dziewczynki przy nich.
Młoda Yogan podziękowała pogodnie za ten niecodzienny prezent. W momencie w którym kartka została przekazana, kruszynka skłoniła się energicznie w pół i zaczęła się oddalać jeszcze szybciej niż się zjawiła. Jej pokłady odwagi się skończyły chwilę temu i truchcikiem wbiegła między drzewa. Gdyby ktoś chciał odprowadzić ją wzrokiem, mógł zauważyć, że po przebiegnięciu bezpiecznej według niej odległości, schowała się za drzewem by złapać oddech.
Po tej scenie można było wreszcie przejść go głównej atrakcji jakim był sam podarek. Od zewnątrz wyglądało to jak zwykła biała, czysta kartka złożona dwukrotnie na pół. Nie była podpisana ani ozdobiona. Ot zwykła kartka. Jeśli kunoichi postanowi ją otworzyć, w środku czeka ją następujący tekst.
Mamy to co dla ciebie najcenniejsze. Spiesz się, jeśli nie chcesz tego stracić.
Dwa tajemnicze zdania zapisane zwykłą czcionką. Nic wyróżniającego się. Pod tymi słowami znajdowała się niewielka mapka przedstawiająca okolicę Sakuragakure no Sato. Na południe od osady widniał samotny „X” oznaczający najprawdopodobniej miejsce do którego nadawca chciał by Misae się udała. Szacując odległość, był on oddalony od wioski o jakiś dzień marszu stąd. Jeśli ta nie ukrywa zawartości przed kolegami, to mogą bez problemu zobaczyć cóż kryje wiadomość. Ważniejszym pytaniem było cóż takiego najcenniejszego posiadają, co młoda Yogan może utracić?
KolejnośćMisae -> dowolna
Obrazek
九死一生。
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sakuragakure no Sato”