Obserwowała jak z gracją strzepuje resztę naparu z czarki. Jeżeli był ktoś kto poszedłby na spacer z własną czarką by w przyjemnym otoczeniu. Było w tym coś dystyngowanego. Taki pan z klasą i pochodzeniem, nie przejmujący się niczym, z dumą kontemplujący nad swoimi myślami, nie przejmujący się tym co powiedzą ludzie, czy co pomyślą. Byli pod tym względem podobni, z tym, że przedstawiali to w zupełnie skrajny sposób. Lód i magma. Jedno chłodne i kojące, a drugie gorące i pochłaniało każdą, nawet najmniejszą cząsteczkę.
Gdy Keizo poruszył temat możliwości przyłączenia się do kwiecistej osady uśmiechnęła się delikatnie. Ciepło niczym letni poranek, ten przyjemy, przed upałami. Przyjrzała się dokładnie jego osobie. Jak wpasowuje się w to malownicze otoczenie. Pasował tu. Jeżeli miała wskazać jedną osobę, która pasowała do tak pięknej scenerii bez wahania wskazałaby jego. Piękny, szkarłatnowłosy pośród jasnoróżowych płatków. Niczym z ładnego obrazka.
-Kto wie, może kiedyś zagrzeję tu miejsce. - zaczęła rozglądając się po okolicy. Obróciła się zgrabnie, by móc opatulić wzrokiem całą okolicę i nacieszyć oczy jej urokami -Otoczona spokojem, pięknem i dostatkiem, żyjąc godnie, jak każdy szanujący się shinobi powinien - uśmiechnęła się pod nosem. Naprawdę była to bardzo przyjemna wizja. Odetchnęła głęboko pozwalając aby płuca napełniły się ciepłym powietrzem jesiennego dnia. Rozłożyła ręce chwytając w nie wiatr i złote promienie słoneczne. Było to kojące uczucie, do którego mogłaby przywyknąć na stałe. Jeszcze tylko mały cel dzieli ją od tego. Mały, maluteńki kroczek. Jedna przeszkoda do przeskoczenia.
Pożoga nie oczyści imienia?! Aż nadymała policzki robiąc grymas obrażonej trzylatki. Skrzyżowała ręce na piersi.
-Jeszcze byś się zaskoczył. Nie ma czystszego żywiołu niż ogień. Woda może być zatruta, powietrze skażone a gleba trawiona chorobą. Ogień w swej chaotycznej i wybuchowej naturze jest najczystszym z elementów. Żadne plugastwo się go nie trzyma. Odkaża bronie i sprzęt medyczny. Odpędza duchy. Gotujesz wodę by była zdatna do picia. Gdy nie masz medyka, zasklepia rany - wymieniała, starając się go przekonać co do wyższości płomieni nad innymi żywiołami, po czym pokręciła z dezaprobatą głową - Ale masz rację, jestem pewna, że niewiele osób by zrozumiało to podejście. Nie będę jednym z tych, których krytykuję. Nie zmienię całego świata pod moją wizję. Chcę tylko małej sprawiedliwości. A kiedy jej dosięgnę będę mogła w spokoju, z uniesioną wysoko głową zająć należne mi miejsce jako kunoichi wioski.. hm... może nawet w Sakura no kuni. - coraz bardziej przekonywała ją ta opcja. Chciała mieć kąt, który nazwie swoim domem, w którym bycie Yogan będzie chlubą, a nie wstydem. Chciała tego dla siebie i swojego ukochane brata. To właśnie z jego powodu wiedziała, że nie może spopielić świata. Chciała by Taiki miał gdzie żyć, a nie sprowadzić na niego jeszcze więcej bólu i cierpienia. Gdy Yuki zaproponował pomoc podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. Jej spojrzenie stało się poważne, pełne skupienia.
-Są pewne rzeczy, które muszę zrobić osobiście jednakże... jeżeli znalazłbyś miejsce dla Taiki'ego, gdy uda mi się odnaleźć Hyakuzawę, będę miała u ciebie dług. - nie było w jej głosie kłamstwa. Mały rudzielec nie miał dość sił aby połasić się o walkę ze starszym krewnym. Był to dla Misae ważny moment. Ta dziewczyna raczej nie zwykła do tego aby prosić kogoś o pomoc. Zwykle robiła wszystko sama i na własny rachunek. Tu jednak chodziło o kogoś ważniejszego niż cokolwiek innego na świecie. On musiał być bezpieczny.
Powaga chwili by pewnie trwała dalej gdyby nie dwie kolejne persony, które postanowiły dołączyć do tego jakże dumnego zgromadzenia. Na widok dwójki szalonych braci i tak gorące serce niewiasty rozpalił jeszcze gorętszy płomień.
-Kaen*, Kagayaku**, jak miło was widzieć - wyszczerzyła się szeroko i promiennie -Ten świat jest jednak malutki, czyż nie?
* płomyk
** iskierka