Wielu zakończeń misji się spodziewał - zakładał również, że mógłby z niej nie wrócić, bo było to jak najbardziej prawdopodobne. Jednakże fakt, że przyjdzie mu zacząć się opiekować córką zleceniodawcy przez dłuższy czas aniżeli w trakcie podróży powrotnej do Banana no Kuni? Nawet przez głowę mu to nie przeszło. Mimo wszystko, szalony doktor okazał się być jeszcze większym szaleńcem, aniżeli podejrzewał Yumishi i skończyło się to... no właśnie czym? Biorąc pod uwagę informacje karczmarza w Kraju Bananów, w rezydencji pana Okane doszło do napadu i "rzezi". Po liście, który dostał nie był pewny, czy ci zostali porwani, czy po prostu zabici. Nie miało to jednak większego sensu i Yumi doskonale wiedział, że sam mógł sobie z tym nie poradzić. Dlatego postanowił podzielić się swoją wiedzą z Sakuragakure, kierując się jej reputacją - zajmowali się przecież łapaniem tego typu "demonów", prawda? Prawdę powiedziawszy, Sabataya jeszcze nie był do końca też pewny, czy chciał iść do Ame, bo mimo wszystko to był kawał drogi i mogliby napotkać jakiś nukeninów. Sam zapewne by sobie z tym poradził, z dzieckiem na głowie? Zdecydowanie ciężej. Musiał się zastanowić co w ogóle z Azuyą chciał zrobić, bo z jednej strony czuł się źle z tego, co się stało i po części miał poczucie zobowiązania wobec dziewczynki, z drugiej zdecydowanie daleko było mu do bycia bohaterem, który chciał zbawiać świat.
Trzeba przyznać, że nie spodziewał się, że dostanie audiencję z samą Sakurakage. To co o niej wiedział to jedynie plotki powtarzane przez ludzi - jakby nie patrzeć ostatnie miesiące spędził w Banana no Kuni, które bezpośrednio graniczyło z Krajem Kwitnącej Wiśni, więc to i owo mógł usłyszeć na temat bycia służbistką. I prawdę powiedziawszy, to niezależnie czy ówcześni Kage, czy Ci sprzed wojny - niewiele miał z nimi bezpośrednio do czynienia. Jasne, w pewnym momencie jego kuzynka została Tsuchikage, ale to też było trochę inaczej. No i przez całe swoje życie raczej był niewyróżniającym się shinobi, który robił to, co mu kazano.
Ukłonił się delikatnie w geście szacunku do kobiety. Widząc jak ta uśmiecha się do Azuyi i jak dziewczynka nawet odpowiedziała tym samym, to się trochę uspokoił. Jakby nie patrzeć dziewczynka przeszła przez naprawdę wiele i jak nie rozumiała z tego dużo, tak wykazywała pewien strach przed obcymi, a mu zaufała chyba tylko dlatego, że jej powiedział, że jest "kolegą jej taty". Nie było w tym krzty prawdy, ale w tym wypadku kłamstwo było uzasadnione.
- Dziękuję za przyjęcie, Sakurakage - sama - odparł, prostując się. Nie odpowiedział jednak od razu na pytanie Kage, jednakże spojrzał na Azu, która była uczepiona jego szaty. Ze swojej torby biodrowej wyciągnął flet i jej go dał. Dziewczynka na nim nie grała nigdy, jednak bardzo lubiła się bawić ozdóbką przywieszoną na samym jego końcu. Miał nadzieję, że to choć trochę ją zajmie i nie będzie aż tak zwracać uwagi na to, o czym będzie rozmawiać z Yuri. - Ojciec Azuyi, Okane Toru - lokalny biznesmen w Banana no Kuni - poprosił mnie o pomoc w znalezieniu jego córki. Dostał list każący mu przysłać "silnego ninję, który udowodni swoją wartość". Oto ten list - powiedział, kładąc skrawek papieru przed Kage. Zerknął na Azuyę, która jednak była na tyle zajęta błyskotką, że zdawała się nie zwracać aż tak uwagi. Jedynie na wspomnienie o ojcu, na chwilę się spojrzała na Yumiego, ale wtedy ten się do niej uśmiechnął i pogłaskał po włosach. - Miejsce zaznaczone na mapie było... podziemnym kompleksem korytarzy prowadzących na arenę. Oprócz mnie były jeszcze trzy osoby. Zamysł tego szaleńca był taki, że mamy się między sobą bić, a ten który wygra będzie mógł wziąć "przypisaną" mu osobę ze sobą. Ogólnie starałem się to rozwiązać jak najbardziej pokojowo, ale dwójka nie chciała o tym słuchać i zaczęła walczyć ze sobą nawzajem. Jedna kobieta była wyjątkowo agresywna i zachowywała się jakby... były w niej dwie osobowości? Na dodatek wyleczyła swoje rany używając... - Tutaj się na chwilę zaciął, bo nie do końca wiedział jak to opisać, żeby oszczędzić Azu słuchania o tak brutalnych rzeczach. - ... czegoś w stylu igły na przeciwniku. - To chyba był najbardziej delikatny opis, jaki mógł mu przyjść do głowy. Jednocześnie Sabataya nie znał się zbytnio na klanach i nie wiedział, jaki mógł mieć takie umiejętności. - Jak zostaliśmy we dwójkę z Izuashim zaczęliśmy ze sobą współpracować. Dzięki klanowym umiejętnościom podtrzymywałem gęstą mgłę, która mocno ograniczała widoczność - ten szaleniec bowiem miał na arenie kamery. Korzystając z tego zniszczyliśmy szyby pokojów, w których była Azuya i reszta, ale niestety, po drodze narobiło się jednak hałasu i udało się wydostać tylko Azu i syna Izuashiego. - Miał nadzieję, że zrozumiała co miała na myśli. To znaczy, że reszta zakładników została przez tego szaleńca zabita. Mogła zobaczyć jak na twarzy Yumishiego maluje się ogromny ból i wcale nie było mu łatwo o tym wszystkim opowiadać. - Wtedy cały kompleks zaczął się walić. Udało mi się zniszczyć drzwi wyjściowe i zaczęliśmy wraz z Izuashim biec... niestety, było ciemno, on w porównaniu do mnie nie posiadał dojutsu, wszystko sypało nam się na głowę. Udało mi się stamtąd wydostać jedynie z Azuyą. - W tym momencie dziewczynka spojrzała na Yumishiego. Jej wielkie czekoladowe oczy zaszły łzami na wspomnienie tego co się stało. Yumi uśmiechnął się przepraszająco do Kage, biorąc ją na ręce i przytulając do siebie i szepcząc jakieś pocieszające słowa do dziewczynki. - Po dotarciu do Banana no Kuni został mi przekazany list, w którym ojciec Azuyi poprosił mnie o opiekę nad jego córką. - I tutaj podał również i ten list. Był wystarczająco wymowny, nie musiał niczego więcej od siebie dodawać.
► Pokaż Spoiler | List 1
Mamy coś cennego co należy do ciebie. Jeśli chcesz ją odzyskać, przyślij coś równie cennego. Silny ninja będzie zadowalający pod warunkiem, że udowodni stoją wartość.
Spiesz się...
► Pokaż Spoiler | List 2
Zaopiekuj się Azuyą. Mają nas. Nie spełniłeś ich "wymogów", więc proszę cię, zajmij się moją córką.