Ludzie mieli prawo do tego, żeby podążać własną ścieżką. Nie poddawać się naciskowi i odnaleźć drogę, która będzie dla nich spełnieniem. Która zapewni im spokój. Gdyby wszyscy myśleli takimi kategoriami, którymi prawdopodobnie myślała ta dziewczyna, świat wyglądałby inaczej. Ludzie, zajęci swoją pracą, witaliby się na progach domów, a nie szukali palcami zimnej stali shurikena, którymi mogliby się obronić na widok obcego. Idylliczne światy jednak nie istniały, były ułudną, ulotną nadzieją na to, że kiedyś się coś zmieni. I choć ściskało to serce i przechodziło smutkiem przez ciało, zatrzymanie się nad tym uczuciem i nadzieją były tylko sposobem na to, by utonąć. Na twardym gruncie również może ci zabraknąć tchu. Tak i oto mieli Kaguya bez genu. Idylla czy może przekleństwo? Z drugiej strony płotu łatwo było ocenić, ale jak na siebie patrzą ci, którzy mieli przekazać gen i pokazać prawdziwą siłę klanu, gdy nie maja na to żadnych możliwości? Co o sobie samej myślała ta niewiasta? Co o niej myślał jej ojciec? I gdzie w tym wszystkim była matka? Całe jej życie stanęło nagle pod znakiem zapytania i wcale nie był on opatrzony szerokim uśmiechem. Shijima jednak nie skomentował na głos tego, co usłyszał, nie było o czym mówić na głos. Tylko delikatnie skinął głową na znak, że przyjął wiadomość i że odnośnie tego nie miał więcej pytań. Co było kłamstwem, bo przecież pytania zalewały jego głowę tak samo jak współczucie dla osoby, której nawet nigdy nie widział na oczy. Tylko dlatego, że miał przed sobą jej ojca, któremu, siłą rzecz, też współczuł. Nawet jeśli wzbraniał się nieco przed tym, by dać się temu uczuciu ogarnąć w pełni.
-
Śliczna. - Pochwalił wygląd córki, kiedy mogli spojrzeć na fotografię. Bardzo specyficzna w dodatku, białe włosy - jak większość z klanu Kaguya. Teraz tym bardziej pytanie o matkę zatańczyło na końcu twojego języka, bo przez głowę przeszła myśl, że może to do niej się udała ich zaginiona..? -
Co się stało z matką Suzuny? - Tak, jednak to zrobiłeś, zadałeś pytanie, chociaż wydawało ci się odrobinkę bombą.
Zobaczenie pokoju było bardzo dobrym pomysłem, nie pomyślałbyś o tym nawet. Zerknąłeś na gospodarza, którego odpowiedź nie pojawiła się od razu i nic dziwnego. Sam od razu poczułeś, że to może być delikatne. Ale mężczyzna był chyba rozsądny. Na tyle, by wiedzieć, że nie chcą zrobić tam burdelu i wywrócić wszystkiego do góry nogami, tylko... właściwie to tylko co? Nie miałeś żadnego pomysłu, czego szukała Reiya, może niczego konkretnego? Może chciała tylko zobaczyć, czy nie ma tam jakiegoś, nie wiem... pamiętnika, który mógłby zdradzić nieco więcej o niedalekiej przeszłości i być może - przyszłości? W końcu ludzie lubili planować i często lubili zapisywać te plany w zeszycie czy kalendarzu.
-
Dziękuję. - Odebrałeś karteczkę i spojrzałeś na adres, po czym zgiąłeś ją i schowałeś do wewnętrznej kieszonki kimona, żeby czasem nie zaginęła ani nic się z nią nie stało.
Pokój wydawał się być trochę nienormalnym pokojem nastolatki - trochę nienormalnym, bo panował tu porządek. Ale z drugiej strony przez to miał ten kobiecy szyk. W końcu kobieta nie była już dzieckiem, podjęła się pracy, wzięła na barki odpowiedzialność. Ruszyła do przodu. Shijima spojrzał na Reiyę i to, gdzie się skierowała, co ją najbardziej interesowało. Wydawało się, że będzie to chyba biurko. Sam czuł się, jakby wtargnął jak nieproszony gość na czyjś teren. Przeszedł przez pokój szukając śladu po jakichś używanych ostatnio ciuchach, których można by przeszukać kieszenie, żeby znaleźć jakieś wskazówki, albo też udał do biblioteczki czy właśnie biurka - zależnie od tego, gdzie poszła czerwonowłosa - żeby tam przejrzeć rzeczy. Nie robiąc żadnego bałaganu i wszystko łapiąc bardzo delikatnie w palce.