• Ogłoszenia
  •  
    Aktualności fabularne
    Obecna pora roku: Wiosna 164r.

    Poniżej znajdują się ostatnie wydarzenia oraz ważniejsze ogłoszenia. Są one często opatrzone datą dodania, przy czym najświeższe informacje umieszczone są na samym początku listy.

    24.04.2024 - podsumowanie wydarzenia wioskowego w Sakuragakure. Więcej informacji w najnowszych aktualnościach fabularnych.
    Kącik Nowego GraczaSamouczek Wzór Karty Postaci AtrybutyRozwój postaci i koszty chakry Atuty Klany i organizacje Informacje o świecie Handbook
    Powyższe tematy powinny zawierać wystarczająco informacji, by móc bez przeszkód napisać Kartę Postaci i rozpocząć grę. W przypadku dalszych niejasności, zapraszamy do kontaktu zarówno na chatboxie, przez wiadomości prywatne oraz przez nasz serwer Discord.
    Administracja
    Pingwinek Chaosu
    Główny Administrator
    Norka
    Główna Mistrzyni Fabularna
    Hefajstos
    Główny Moderator Kuźni
    Tora
    Główny Moderator Technik

    W przypadku jakichkolwiek pytań bądź uwag, powyższe osoby zajmują się wyszczególnionymi w ich tytułach zagadnieniami. Pomocą służy również cała kadra forum, wraz z moderatorami. Zapraszamy również do dołączenia do forumowego Discorda.
    Kadra Sakura no HanaDiscord Sakura no Hana
     

Ryokan Złoty Żuraw

Wioska położona jest na równinach w centrum Sakura no Kuni, pełnych zieleni oraz kwiatów wiśni dodających, jak całej reszcie kraju, nieziemskiego uroku. To wokół nich została zbudowana Sakuragakure i zadbano o to, aby jej styl był poważny oraz pasował do pięknych terenów. Nie mają przez to bezpośrednio dostępu do morza, jednak klimat tam jest bardzo stabilny i należy do tych cieplejszych. Zimy nie są srogie, wiosny lubią być gorące i z niewielkimi opadami deszczu, a kiedy nastaje lato, mieszkańcy muszą zadbać o to, aby nie paść z odwodnienia. Nie jest to jednak poziom gorąca na pustyni. W dodatku przez wioskę przechodzi sporej wielkości rzeka, to łatwo jest się ochłodzić w takie dni z racji na pozwolenie kąpania się w niej.
Awatar użytkownika
Hokori Reiya
Posty: 42
Rejestracja: 15 lut 2022, 1:00
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Była na tyle bezpośrednia, że dość łatwo można było wywnioskować, że faktycznie lubiła konkrety. Lubiła jasne sytuacje. Lubiła mówić prosto i możliwie krótko, żeby jej rozmówca doskonale wiedział co ma na myśli, a czego nie ma na myśli – to wiele ułatwiało w kontakcie, zwłaszcza na samym początku, kiedy się drugiej osoby zwyczajnie jeszcze nie znało. Nie każdy tę bezpośredniość lubił, wiele osób prawdę mówiąc nie – bo woleli się oszukiwać, woleli nie usłyszeć prawdy. Wielu przed prawdą uciekało, a ta smagała jak bicz – przynajmniej wtedy, gdy była nieprzyjemna. Pomiędzy Reiyą a Shijimą nie wywiązała się jednak rozmowa na żadne poważne tematy – ot dużo ogólników, jako że dopiero badali grunt pomiędzy sobą. On sprawdzał jaka jest ona, ona jaki jest on i to nawet nie chodziło o gierki, tylko o zwykłą ludzką nieufność i ostrożność, żeby nie powiedzieć za dużo, by kogoś nie urazić i jednocześnie nie powiedzieć za dużo, by nie powiedzieć o sobie rzeczy, których się nie chciało. Dlatego się tak poruszali na paluszkach, omijając z daleka pewne tematy, bo tak było zwyczajnie… bezpieczniej. Sposób mówienia Shijimy zupełnie jej nie przeszkadzał, rozumiała przecież co mówi, nawet jeśli sama nie wypowiadała się tak ładnie, kwieciście i z taką gracją.
- Dla mnie to sposób na życie – czy więc odwagą było żyć? W obecnych czasach, w jej położeniu… Shijima nawet się bardzo mocno nie mylił. Reiya nie była jednak gotowa przyznać to na głos – ani przed nim, ani obecnie przed samą sobą. Była mistrzynią oszukiwania samą siebie, chociaż w głębi serca wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała przestać uciekać.
Obserwowanie Shijimy było frapujące. Jak dziecko przyglądające się przepoczwarzaniu larwy w motyla, albo jak mrówki zasuwają jedna za drugą z liściem na pleckach do swojego gniazda – a dzieci potrafiły się tak przypatrywać długie minuty, bo to było takie fascynujące. Albo jak kot obserwujący kijek z piórkami, zastanawiający się kiedy wybiec z ukrycia, kiedy będzie dogodny moment. Reiya nie przestała się leciutko uśmiechać przez cały ten czas, kiedy czarnowłosy był ewidentnie… zawstydzony. Uroczy. Jakby kompletnie nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś mówi o nim dobrze, albo że pokłada nadzieje, albo że ktoś nawet niebezpośrednio mówi mu komplement.
- Jak już mówiłam, jak na moje to wszystko jedno. Ranga jedno, umiejętności drugie – tym bardziej, że Sakuragakure to był nowy twór… Może chcieli wyzerować licznik misji, albo żeby ninja zaczęli od zera z czystą kartą? Nie wiedziała i nie zamierzała się nad tym zastanawiać, bo sama w tym momencie była nikim. A jednak uważała, że coś tam potrafi. Przeżyła wojnę, a to już był wyczyn sam w sobie. - Nie ranga się liczy, a co potrafisz i na co się czujesz na siłach, chociaż… lepiej żeby początkujący ninja nie brali się za trudniejsze misje. Ale ty chyba jesteś za stary na początkującego ninja, co? – trochę zażartowała, a trochę piła do tego sennina Ninjutsu – bo na to też był za stary jak na początkującego ninja. Reiyi trudno było oszacować wiek Shijimy. Chyba nie mógł być wiele starszy od niej, na pewno nie był już też głupiutkim nastolatkiem, ale jego łagodne rysy twarzy i ogólna aparycja mocno komplikowały jej zdolność do określenia wieku nawet w mniejszym przybliżeniu.
- Nie martw się, jakoś się dogramy – przyjęła do wiadomości, że nie władał żadnym żywiołem – a to nieco ułatwiało sprawę, bo przynajmniej przypadkiem nie porazi jej prądem. Wierzyła, że jakoś to między sobą wyprostują już na gorąco, jak już będą mieli sytuację przed twarzą. Jeśli będą ją mieli, bo plany planami, ale różnie bywało. - Jasne, dziękuję za krótką oprowadzkę po mieście, Shijima – podziękowała mu jeszcze, obdarzając go na koniec miłym uśmiechem. - Wzajemnie, będę czekać – lepiej było się spotkać tu, przynajmniej się nie zgubi. Odprowadziła go jeszcze wzrokiem, nim zajęła się sobą.
Nie musiała długo czekać na swoją herbatę i obiad. Zjadła wszystko, wypiła i udało jej się również załatwić nocleg – nie wiedziała na jak długo będzie jej potrzebny, więc póki co wynajęła pokój na jedną noc. Resztę dnia spędziła na ogarnianiu własnych czterech liter. Wykąpała się – a kąpiel wzięła na tyle długą, by napięte mięśnie rozluźniły się w końcu choć trochę. Uprała swoje ubranie, w którym podróżowała, a żeby chociaż trochę przyspieszyć schnięcie, pomagała sobie prostą techniką Futony, Doraiyā, żeby nie czekać w nieskończoność. Przejrzała swój ekwipunek, później zjadła coś na kolację i najzwyczajniej w świecie poszła się przespać. A spała jak dziecko – całą noc. Nazajutrz wyglądała już zdecydowanie lepiej; włosy lśniące i uczesane, spięte w wysoki kucyk z tyłu głowy, tak, że długie czerwone kosmyki spływały jej na wąskie plecy. Oczy odzyskały blask, ubranie nie wyglądało jakby było noszone przez tydzień.
Shijima zastał ją przy śniadaniu – kiedy wszedł do karczmy punktualny jak kukułka zegara, mógł zobaczyć ją przy innym stoliku niż wczoraj, ale kobieta ewidentnie kończyła jeść. Siedziała tak, by mieć widok na drzwi, więc gdy zobaczyła czarnowłosego, uniosła tylko dłoń, żeby machnąć do niego – żeby podszedł, ona spokojnie dokończy i będzie mogła z nim pójść gdziekolwiek ta siedziba Kage była.
- Dzień dobry – przywitała się z nim zresztą. Jej ubiór niewiele się różnił od wczorajszego – na pewno miała na sobie inną koszulę, skromną, ale nie do przesady; ważne, że wygodną. Dobrze jej było w tych czerniach i ciemnych brązach. - Wybacz, trochę mi się zeszło. Zaraz skończę. Wszystko dobrze? – wyglądał na… na lekko zestresowanego, kiedy ona spokojnie sobie kończyła posiłek. Jeść w pośpiechu nie było zdrowo!
I chyba całe szczęście, że się tak nie spieszyła, bo niedługo później drzwi karczmy otworzyły się ponownie i wszedł przez nie jegomość, który po rozejrzeniu się po przybytku, jak strzała podszedł do stolika, który zajmowali. Reiya tylko uniosła jedną brew, a ninja zaczął swoją mowę. Bo był to ninja – co do tego nie miała wątpliwości. Kamizelka była oczywista.
Kurama Shijima. To nazwisko kojarzyła tylko z tym, że ten ród pochodził z Konohy iiii…. No w zasadzie to tyle. Jeśli Shijima bał się jakiejś reakcji Reiyi na ten temat, to z jej strony nie było absolutnie żadnej, zupełny pokerface. Słuchała tak tego, co mówił mężczyzna, zerknęła tylko krótko, gdy podawał zwój Shijimie, a kiedy posłaniec spojrzał na nią, to bardzo krótko się uśmiechnęła. Nie, nie miała na sobie żadnych znaków tego, żeby była kunoichi z Sakury. Jak na to, co miała na sobie, albo raczej, czego nie miała – no to była kunoichi znikąd.
Było kilka rzeczy, które Reiya chciała powiedzieć, ale nie powiedziała żadnej, oparła za to policzek na pięści i spod rzęs uśmiechnęła się do Shijimy. Zupełnie jakby chciała powiedzieć „widzisz? Ranga zupełnie nic nie znaczy”. Nie chciała się też wtrącać w słowo, bo posłaniec przyszedł do niego i nie miała pojęcia czego miała dotyczyć misja, na którą chcieli go wysłać. Czy to coś innego, czy może właśnie to, co tak czarnowłosego interesowało, a bał się pójść sam. Nie wiedziała więc, czy ich plan wybrania się razem był nadal aktualny – dlatego, po prostu, milczała.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kurama Shijima
Posty: 40
Rejestracja: 14 lut 2022, 18:04
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Na zewnątrz było pięknie. Znowu. Znowu odrobina śniegu, przymrozek, który sprawiał, że ten się utrzymywał, znowu biały, czysty świat. Nawet Shijima w takie poranki potrafił się uśmiechnąć. Do tej pogody, do pewnej świeżości, która wdzierała się do płuc, a która nie była okrojona nieprzyjemną wilgocią. Powoli zbliżała się wiosna, takimi bardzo leniwymi krokami, więc pewnie i tej wilgoci będzie miarowo coraz więcej. Aż do momentu, gdy zakwitną kwiaty wiśni, by zmienić obraz bieli i burości w piękny, delikatny róż. W taki właśnie dzień przyszło im rozpocząć maleńką przygodę - przynajmniej tak sądził Shijima. Przygodę? Nie, nie, wróć. Per przygoda tego nazywał i nie widział tego jako zabawę, która otworzy przed nimi nowe możliwości. To była odrobina nerwów. Odrobina niepewności przyszłości. I jedna ciężka sprawa, która mocno dotykała serca ludzi. Droga była straszna, bo niewidoczna, a cel jeszcze bardziej niepewny. Ale przynajmniej przyświecała temu wizja większa i wspanialsza wizja - wizja tego, żeby pomóc tej wiosce i jej mieszkańcom. Żeby chociaż spróbować zbliżyć się do problemu, który nękał to miejsce.
W taki dzień pojawił się Kurama Shijima w Złotym Żurawiu - porankiem, ale wcale nie wczesnym, ze wspomnianym problemem, czy wejście zbyt wcześnie nie będzie źle odebrane, a przecież też z niemożliwością spóźnienia się. Zdążył na tym dworze zmarznąć, więc kiedy do wnętrza wszedł to pierwsze co wzdrygnął się i pociągnął nosem, przesuwając dłońmi po ramionach, żeby trochę się rozgrzać. Rozejrzał się po karczmie, żeby wyłowić wzrokiem czerwonowłosą i posłał w jej kierunku uśmiech nim ściągnął z siebie płaszcz - z zawahaniem. No bo - jadła śniadanie. Czy to tak w ogóle wypada? Kiedy ona je śniadanie to jej przeszkadzać? Czy może jednak za wcześnie przyszedł? Ale przecież przypilnował godziny. Więc może trochę za późno? Ale przypi... hm. Ściągnął z siebie po prostu ten płaszcz i zawiesił na wieszaku, kierując się do stolika, żeby się dosiąść. Równie zgrabnie i cichutko.
- Dzień dobry. Smacznego. - Spojrzałeś na jej talerz, ale tylko na momencik, bo to chyba nie było grzeczne i przyjemne, tak się gapić, jak coś jesz... tobie przynajmniej nie byłoby z tym komfortowo. O ile mogłeś być wyznacznikiem. Ty - osoba, któej w wielu sytuacjach i rozmowach niekomfortowo było. - Nic nie szkodzi. Godzina nas nie pogania. - Ehe, powiedział ten, co wszedł PUNKT 9:00 do karczmy. Jak w zegarku - dosłownie. Nie lubiłeś się spóźniać - ale już nie miałeś nic przeciwko, kiedy ktoś inny się spóźniał. O ile nie były to spóźnienia... wielogodzinne. Tylko dlatego, że "nie chciało mi się wychodzić z domu". Chociaż z takim się nie spotkałeś. - Odrobinkę zmarzłem, to wszystko. - Poza tym było... dobrze? Chyba było dobrze, bo nie było źle, więc dlaczego miałoby być niedobrze? Mam nadzieję, że nadążacie za tym błyskawicznym wnioskowaniem. Bo sam Shijima nie bardzo wiedział, jak się ma do tego odnieść, dlatego odniósł się do bardzo konkretnego stanu faktycznego - zmarznięcia. Poza zmarznięciem było okej. Zapewne właśnie to widziała w jego ruchach. Rozmowa między nimi zresztą nie miała szansy się rozwinąć, a Shijima nie miał szans wpadnięcia w felerną pułapkę pod tytułem - jeśli ktoś je to czy go zagadywać, czy może jednak czekać, aż zje. Nie zdążyli, bo do karczmy wszedł posłaniec. Twarz czarnowłosego automatycznie zwróciła się w stronę otwieranych drzwi i potem już na nim się skupił, z lekkim zaskoczeniem odbierając to, że nie kierował się do kogokolwiek innego w tym przybytku, tylko podszedł wprost do... niego.
- Dzień dobry... tak, to ja. - Podniósł się z krzesła i stanął przed posłańcem, wyciągając obie ręce, żeby odebrać z szacunkiem zwój, który, jak zostało powiedziane, miał być skierowany do niego. I miał zawierać misję. Na twarzy czarnowłosego ciągle malowało się zdumienie. Okoliczności? Stopień trudności? ... Rada słyszała? Shijima spoglądał na nieznajomego z dużymi, czarnymi oczami, mrugając, kiedy tego słuchał i zanim dobrze przetworzył wiadomości to te już szły dalej, naprzód. Dobrze, że nie zatkało go na tyle, żeby kompletnie go wcięło. - Cóż, nie zamierzam raczej odmówić... - Przyznałeś, ciągle troszkę, mimo wszystko, oszołomiony tym niespodziewanym przydziałem i... cholera, mówili tu o szybszym awansie. Nie żeby Shijimie na nim zależało, ale i nie to, żeby nie robiło to pozytywnego wrażenia. Najzwyczajniej w świecie się nie spodziewał. Rozwinął zwój i przesunął oczyma po jego zawartości. A kiedy już ją odczytał pokłonił się przed mężczyznom. - Przyjmuję misję powierzoną mi przez Radę i dziękuję za zaufanie. - To już wcale nie zabrzmiało tak cichutko i niepewnie. To zabrzmiało klarownie i zdystansowanie. Wyprostował się. - Muryō no ninja Reiya - wskazał dłonią na kobietę - również chciała się podjąć zadania. Czy będzie problemem, jeśli wezmę ją ze sobą w ramach uzupełnienia braków moich umiejętności w walce bezpośredniej? - Reiya miała przy sobie miecz, który wiele mówił. I uzupełniał argumentację Shijimy. Jeśli odpowiedź mężczyzny była twierdząca to Shijima przekazał jej zwój.
Obrazek
The fault, dear Brutus, is not in our stars, but in ourselfs.
~Shakespear
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Porwania i zaginięciaMistrz Gry
Posty4/...
Następny dzień zapowiadał się równie ładnie i pogodnie co poprzedni. Była to z pewnością jedna z wielu zalet Sakura no Kuni. Niestety nawet w takie dni jak ten obowiązki wzywały wielu ludzi, także ninja. Shijama nie zdążył dobrze usiąść przy stoliku Reiyi gdy do lokalu wszedł shinobi by wręczyć jej wiadomość od rady. Początkowo Kurama był nieco zdziwiony lecz w końcu przyjął zwój. Po zapoznaniu się z jego treścią wszystko powinno być jasne i klarowne więc posłaniec stał i wyczekiwał prostej odpowiedzi tak lub nie. Zamiast tego została mu przedstawiona koleżanka chłopaka oraz prośba o dołączenie jej do powierzonego śledztwa. Ninja odziany w kamizelkę się czegoś takiego nie spodziewał i dało się to łatwo wyczytać z jego twarzy.
- Ninja bez wioski huh? - rzucił przykładając po chwili pięść do ust zastanawiając się nad czymś. Wpatrywał się w dziewczynę lustrując ją od góry do dołu. Ta mogła jednak odnieść wrażenie, że nie bada jej zdolności bojowych lecz raczej walory wizualne.
- W sumie to nie mój problem. Mogę poinformować Radę o tym lecz bierzesz pełną odpowiedzialność za jej czyny. Jeśli coś pójdzie nie tak to ty się będziesz tłumaczyć, nie ja. - rzucił po chwili dalej wpatrując się w Hokori. Przeniósł w końcu wzrok na Seijime.
- Decyzja więc należy do ciebie. Skoro przyjmujesz... przyjmujecie zadanie – poprawił się szybko. - to życzę wam powodzenia. Wyruszcie jednak najszybciej jak się da gdyż czas nagli.
Po tych słowach uśmiechnął się do ich obojga i ruszył w stronę drzwi wyjściowych zostawiając dwójkę znajomych samych.
Awatar użytkownika
Hokori Reiya
Posty: 42
Rejestracja: 15 lut 2022, 1:00
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Zmiana w Shijimie była może nie diametralna, ale na pewno spora, kiedy nie mówił tak cichutko, jakby wstydził się własnego głosu (który był swoją drogą bardzo ładny, a przynajmniej wpadał w ucho czerwonowłosej), a głośno i czysto, przyjmując zadanie, jakie Rada wioski zdecydowała się powierzyć jego ramionom. Nagle, wyprostowany i dumny wyglądał nie jak Genin, ale jak ktoś zdecydowanie bardziej doświadczony – co niejako było już tematem ich krótkiej rozmowy dnia poprzedniego i co potwierdzało myśli kobiety o tym, że w obecnych czasach te wszystkie rangi mają strasznie małe znaczenie. Brzmiał przy tym bardzo oficjalnie, kiedy przedstawiał ją i mówił dlaczego chce zabrać obcą ze sobą. Rzeczywiście – jej miecz spoczywający obok potwierdzał słowa czarnowłosego, ale zdaje się, że posłaniec nie na to patrzył. A na jej… walory. W końcu potrafiła wziąć oddech, a koszula, jaką miała na sobie, nie była dopięta pod samą szyję. No i buźkę też miała ładną – było na czym zawiesić oko. Gdyby jednak nie okoliczności, to rzuciłaby na to jakiś komentarz, ale tak… siedziała cicho. I w trakcie tylko wzięła łyka herbaty, no bo w końcu ona tutaj jeszcze kończyła śniadanie.
Kiwnęła głową twierdząco, kiedy shinobi mruczał do siebie o „ninja bez wioski” – potwierdzała tylko słowa Shijimy, że owszem, tak się sprawy układały. Kiwnęła też drugi raz, kiedy powiedział, że może o tym poinformować Radę – i dobrze, niech wiedzą, bo Reiya nie miała nic do ukrycia. Znaczy miała, całkiem sporo, ale niekoniecznie swoją obecność tutaj i zamiary, bo nie miała żadnych złych. Chciała zarobić, jak prawie każdy ninja, i chciała jakoś… spożytkować czas, skoro nadarzyła się ku temu jakaś okazja. Nie było w każdym razie sprzeciwu posłańca, więc gdy Shijima podał jej zwój, ta odsunęła talerz na bok i rozwinęła go na stole, by szybko przeczytać treść. Kaguya, Kaguya… kobieta zamyśliła się na chwilę, zastanawiając się co wie o tym nazwisku. Ponownie – nikt z Iwagakure. Na ile kojarzyła, to chyba pochodzili z Kraju Dźwięku i cos robili z kośćmi. Cokolwiek by to nie było, nie było to takie ważne – ważne było to, że ktoś zaginął, możliwe, że został porwany i trzeba było działać szybko. Reiya starała się zapamiętać imiona, jakie zostały wymienione w wiadomości, ale po chwili zwinęła zwój. Gestem pozdrowiła odchodzącego posłańca, a jej uwaga bardzo szybko wróciła do Shijimy. Przeturlała po stole zwój, by mu go oddać i niby bez wyrazu i komentarza wróciła do śniadania, by po jednym kęsie opuścić widelec i spojrzeć na Shijimę.
- Myślę, że będziemy musieli porozmawiać z ojcem – zaczęła jak gdyby nigdy nic. Mogła wyglądać jak ktoś, kogo to wszystko nie rusza, ale nie było tak, że nie myślała o sprawie. Była dobra w tropieniu ludzi – to mogło się przydać, tylko musieli w ogóle wiedzieć, gdzie zacząć szukać. Bo tej informacji w liście nie dostali. - Podpytać gdzie Suzuna była widziana ostatni raz, kiedy dokładnie, w jakie miejsca lubi zaglądać. I potem te miejsca przejrzeć, poszukać śladów żeby złapać trop. Taka jest moja propozycja. A ty co myślisz? – zapytała i wróciła do kończenia śniadania.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kurama Shijima
Posty: 40
Rejestracja: 14 lut 2022, 18:04
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Obecność Reiyi nie była interesem posłańca i nie było też jego obowiązkiem zajmować się dodatkami. Tak na dobrą sprawę był tu tylko po to, by wręczyć zwój i przekonać się, czy rozkaz zostanie przyjęty czy może wybrany do zadania ninja stwierdzi, że to za wysokie progi na jego nogi. Shijima zdawał sobie w pełni sprawę z tego, jakie miał zadanie i że miał tylko dać wiadomość zwrotną, a jego zwrócenie się tak naprawdę z pytaniem było jednocześnie, na to wychodziło... prośbą? Chyba tak. Głównie pytaniem, bo nie do końca wiedział, czy to jest zadanie, które wymaga pełnej dyskrecji, super tajne, czy jednak może dobrać dowolnych ludzi do jego wykonywnaia, skoro jemu zostawało powierzone. Jeszcze zanim mężczyzna zlustrował czerwonowłosą swoim spojrzeniem, zanim wypowiedział swoje słowa, na języku Kuramy układało się zapewnienie, że weźmie odpowiedzialność za kobietę, chociaż... wcale nie chciał tego mówić. Bo brzmiało to za ciężko. Zbyt mocno jak na jego kruche barki, których nie chciał obciążać nadmiernie, żeby znów nie pełzać przy ziemi. Żeby móc stać częściej tak jak teraz. A to wymagało od niego pewnej dyscypliny. Nie chciał być źle odebrany przez przedstawicieli Rady, skoro... czuł się przez Radę przygarnięty. Czuł, że ta wioska dała mu szanse na nowe życie. Prowadziła go wdzięczność. A wdzięczność, jeśli jest dobrze pielęgnowana i karmiona, potrafiła być bardzo mocnym argumentem w rękach. I bardzo silnym napędem do działania.
Przedłużające się spojrzenie mężczyzny na Reiyi sprawiło, że Shijima w końcu też się obejrzał z lekkim zawahaniem za ramię na niewiastę spodziewając się... nie wiadomo czego. Że może tamta robi coś dziwnego, albo strzela wyzwaniem swoich intensywnie złotych oczu. Ale właściwie to nic takiego się nie działo. Spojrzał potem na tego mężczyznę. I cóż? No przypatrywał się. Dość intensywnie, jakby bardzo mocno nad czymś rozmyślał. Ale... chyba nie do końca patrzył na miecz i nie do końca był zamyślony. Lekkie zażenowanie sprawiło, że brunet odchrząknął, żeby wyrwać posłańca z tego... BADANIA nowego obiektu.
- Tak... dobrze, będę wdzięczny. - Zdawałeś sobie sprawę z tego, że kiedy już wciągasz kogoś na listę osób do pomocy to potem wszyscy inni mają bardzo wywalone na to, dlaczego się spierdoliło. Nikt nie pyta kto. Tutaj to był bardzo, bardzo duży kredyt zaufania i Shijima wcale nie był go do końca pewny. Tym nie mniej kiedy raz słowo się rzekło to co za różnica? Gotów był tym kredytem zapłacić, byle teraz nie zostać samemu z tym zwojem, który w dłoniach trzymał. Nie będą musieli udawać się też do Siedziby Władzy. I dobrze. Shijima naprawdę nie lubił tam chodzić. Wszystko tam było takie ważne, istotne, wypełnione ważnymi ludźmi. Czuł się tam malutki i w sumie - zagubiony. Jak gwiazda pośród bratanków na niebie - niby wśród rodziny, a jednak... Shijima skłonił się jeszcze na odchodne posłańca. - Do widzenia. - Podniósł się, kiedy ten zawrócił i przez moment jeszcze wpatrywał się w jego plecy, zanim usiadł z powrotem do stołu. Zaczekał, aż skończy czytać i wtedy złapał zwinięty zwój, by jeszcze raz na niego spojrzeć. Trochę z pustką w głowie. Trochę - bo to, żeby porozmawiać z rodziną ofiary nasuwało się samo z siebie. Trzeba zaczynać od podstaw. To tak, jak w domu gubisz klamrę do włosów i pytasz wszystkich po kolei z rodziny, czy jej nie widzieli.
- Chyba tak... - Potwierdziłeś więc, kiedy Reyia się odezwała. - Dobry początek. - Lepszy taki niż żaden. Brak planu to też jakiś plan, ale jakby na to nie patrzeć ciężko raczej radzić sobie z poważnymi problemami licząc tylko na zwykły fart. - Tak, tak... skoro nie wróciła na noc to gdzieś musiała wyjść. Może są jakieś zapiski w jej pokoju, albo... wystarczy prześledzić jej drogę... niekoniecznie dosłowną. Chodzi mi o rozejrzenie się po kolei w miejscach, do których dotrzeć mogła. I gdzie ślad się urywa. - Mówiłeś mocno zastanawiając się nad tym zagadnieniem i tym, skąd go ugryźć i jak go ugryźć.
Obrazek
The fault, dear Brutus, is not in our stars, but in ourselfs.
~Shakespear
Awatar użytkownika
Hokori Reiya
Posty: 42
Rejestracja: 15 lut 2022, 1:00
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Samo to, że to będzie na głowie Shijimy, to jeśli z jej winy coś pójdzie nie tak, i to, ze się na to godził bardzo wiele o nim mówiło. Być może o jego naiwności, albo może o determinacji. O tym, że tak zależało mu na tej sprawie i że zdawał sobie sprawę z własnych słabości, że niejako poprosił ją o pomoc. A kimże ona była, by w takiej sytuacji odmówić? Znaczy, heh, to nie był wolontariat. Nie robiła tego całkowicie za darmo – zapłata w postaci zabicia czasu i zachcianki też się jak najbardziej liczyła. Tak czy siak jak się już czegoś podejmowała, to nie po to, żeby robić tutaj jakiś sabotaż, bo w tym to akurat żadnego interesu nie miała. Skoro została poproszona (zaproponowano jej) o pomoc i się zgodziła, to zamierzała zrobić to dobrze i solidnie. A jak robisz pomyłki, to narażasz też przede wszystkim samego siebie. Reiya bardzo nie chciała tak głupio zaprzedać życia.
Spokojnie poczekała, aż Shijima złapie oddech i poukłada myśli – wyglądał na osobę, która musi chwilkę pomyśleć, nim wyrazi swoje zdanie na jakiś temat, zwłaszcza jeśli ten był trudny. W tym czasie zjadła ostatni kęs swojego śniadania i odsunęła na bok talerz, za to przysunęła do siebie kubek herbaty, której jeszcze troszeczkę miała i po prostu dopijała w ciszy, dając mu ten moment dla siebie.
- Inaczej trudno nam będzie zacząć, w końcu nie znamy żadnego kierunku – powiedziała po chwili, kiedy czarnowłosy wyartykułował swoje myśli. - W sumie to nie wiemy nawet gdzie mieszka – stwierdziła po chwili i westchnęła. - Trzeba będzie popytać. Ojca przede wszystkim musimy zapytać jak Suzuna wygląda, żeby wiedzieć kogo w ogóle szukamy – odniosła wrażenie, że Shijima nie do końca ma doświadczenie w poszukiwaniach, za to całe szczęście miała ona. Misje bywały w końcu różne. - Może sąsiadów. Oni często wiedzą rzeczy, których rodzice nie chcą przyjąć do wiadomości – gadała dalej; jej mózg i myśli już wskoczyły na najwyższe obroty. - Znasz miejsce gdzie możemy zapytać konkretnie o to, gdzie Suzuna i jej ojciec mieszkają? Czy będziemy musieli pytać… gdziekolwiek? – może jednak będą musieli iść do Siedziby Kage? Pytanie po prostu jak to zrobić najefektywniej; Reiya wolała zapytać Shijimę o zwyczaje w Sakurze, bo nie chciała tutaj uskuteczniać jakichś swoich pomysłów, jeśli być może nie było takiej potrzeby.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kurama Shijima
Posty: 40
Rejestracja: 14 lut 2022, 18:04
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Myślał tak: to nieodpowiednie, nieodpowiedzialne może. Zaufać nieznajomej osobie na tyle, żeby wziąć odpowiedzialność za jej czyny przed osobami, którym jednak chciało się pomóc. Chyba nawet zaimponować. Każdy człowiek chciał być doceniony. Niektórzy mieli na tyle mocne przekonania i pewność siebie, że potrafili odnaleźć tą dobrą ocenę w swoim wnętrzu, spojrzeć na swoje czyny, na swoje umiejętności i powiedzieć, że są dobrzy. Ze zrobili to a to dobrze, w tym są naprawdę zajebiści, tutaj są nieźli. Niektórzy nie potrzebowali na każdym kroku zapewnienia, że tak - robisz dobrze. Potrafili to odnaleźć w sobie. Ale nawet takie osoby potrzebowały komplementów. Shijima nie był zaś tym, który potrafił utrzymać siebie samego na pływającej tratwie po oceanie znanym i nieznanym. Och, zgoda, przepraszam - tak, potrafił się na tratwie utrzymać, ale kiedy ledwo dryfujesz, poddając się lekkim podmuchom wiatru jak i sztormom, ledwo sięgając do żagla, kiedy nie chcesz nawet zapanować nad kierunek, gdzie ta tratwa zmierza... Nie, zdecydowanie nie miał pewności siebie i brakowało mu jej. Za mocno ujęte? Hm. Zawsze jest coś do poprawy i do udoskonalenia. Gdyby popełnił taki błąd jak Reiya, udając się do nieznanego państwa bez rozpoznania, ale ucierpiałby tylko zmysł estetyczny i stracony czas to czy też miałby taki monolog jak ona wczoraj - tylko w swojej głowie? Chyba tak. Natomiast nie wpływało to na to, że zdawał sobie sprawę, że miał zdolności i że opanował naprawdę dobrze pewne rzeczy. To przekładało się dalej na to, że nie do końca bał się o własne życie myśląc o Reiyi jako towarzyszce na to zadanie. Ale też nie myślał o niej jako o kimś, kto nie może wyrządzić krzywdy - bo nie wierzył, że jest w stanie zapanować nad sytuacją. Plusy dodatnie i plusy ujemne, co? Właściwie to poszedł za ciosem - mówisz "a" to potem powiedz "b", a naprawdę lubił towarzystwo osób takich jak Reyia. Lubił patrzeć na plecy tych osób. Lubił widzieć ich siłę i czerpać z nich samemu. Mógł powiedzieć w zasadzie, że w porządku - i zostawić tutaj czerwonowłosą. Nie byli sobie nic winni. Nie musieli podejmować się tego samego zlecenia. Ale oto są. Wplątani w jedną drogę. Czas miał pokazać, czy będzie ona kręta i wyboista.
Tylko, no właśnie, jedyny mankament to ten, w którym to on beknie za to, co się wydarzy. Miał tego pełną świadomość. I nie mógł powiedzieć, żeby to nie budowało w nim napięcia. Więc i dobrze się stało, że Reiya zostawiła tę chwilę na odetchniecie i poukładanie myśli, bo rzeczywiście musiał wziąć parę oddechów, żeby to ułożyć, ugłaskać i przypieczętować. Skupić się aktualnie na zadaniu, bo kiedy to zostanie wykonane prawidłowo to nie będzie powodów do rozckliwiania się nad klęskami.
- Hmm... - Złapał ten pergamin i obrócił na drugą stronę, ale rzeczywiście, adres się nie pojawił. Coś tak absolutnie oczywistego, a tyś o tym zupełnie nie pomyślał... ależ wstyd. Kiwnąłeś głową na potwierdzenie, że rzeczywiście trzeba jeszcze dopytać, jak dokładnie wygląda ich cel. Może ojciec będzie miał jakieś fotografie? Wiele by to ułatwiło. - Najlepiej bezpośrednio w siedzibie Kaguya. Przy okazji można zapytać o podobne sprawy, może dostaniemy więcej informacji i łatwiej będzie się poruszać. - Rozeznanie, bo w końcu jedyne co Shijima wiedział to plotki na ten temat. Na temat tych zaginięć, to jest. Zgadza się, nie miał doświadczenia w szukaniu osób, a tym bardziej tajemniczo zaginionych. Tak jakby byli jacyś zaginieniu... nie-tajemniczo..? Zawsze za zaginięciami stała jakaś zagadka. Ale, cholera, to była wioska ninja. Tutaj nie było tak łatwo... a może właśnie dlatego, że to była wioska ninja, to ktoś był na tyle sprytny, że znał drogi, którymi ninja w tej wiosce chodzili. Może więc i tym lepiej, że mieli kogoś z zewnątrz. - Sugeruję wybrać się tam najpierw, kiedy skończysz śniadanie. - Uśmiechnąłeś się lekko do kobiety i zwinąłeś zwój.
Obrazek
The fault, dear Brutus, is not in our stars, but in ourselfs.
~Shakespear
Awatar użytkownika
Hokori Reiya
Posty: 42
Rejestracja: 15 lut 2022, 1:00
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Shijimę znała ledwo co, ale to i tak więcej niż większość ludzi z Sakury (nie wiedziała w końcu czy ktoś ze znanych jej ludzi się tutaj przeniósł czy nie), ale zdążyła go polubić. Był sympatyczny – pewnie nie każdemu podpasowałaby osoba, jaką był, jego flegmatyzm, pewnie dla niektórych był zbyt powolny, ale Reiyi zupełnie to nie przeszkadzało. Pasowało jej to. Dawało to jej samej czas i przestrzeń, by jej choleryczny charakter mógł trochę przycichnąć i by tak nie wybuchała mocą swoich ognistych emocji. Przez tę sympatię do czarnowłosego wcale nie chciała, by z jej powodu miał jakieś problemy. To tak działa, nie? Lubisz kogoś, więc gdyby z twojego powodu stałoby mu się coś złego, to byłoby ci smutno. To nie byłoby mocne uczucie, bo w końcu znali się krótko i rzeczywiście nic sobie nie byli winni, natomiast w życiu Reiyi było już wystarczająco smutku, by dokładać sobie jeszcze kolejnego. Dlatego zamierzała zrobić tak, by wszystko poszło gładko i jak najlepiej – zwłaszcza dla Shijimy. Nie chciała po sobie zostawić złego wrażenia. I nie chciała do siebie zrażać mieszkańców tego miejsca – po co palić za sobą mosty, gdy wcale nie miało się wiele opcji w życiu? A podobno Nowy Kontynent był taki wielki.
- Dobry pomysł – pochwaliła, nim dopiła herbatę i w końcu odsunęła kubek od siebie, po czym splotła palce i uśmiechnęła się do Shijimy. - Ależ ty masz szczęście, Shijima. Nie dość, że złapałeś laskę, która macha mieczem i zgodziła się pomóc, to jeszcze zna się na tropieniu ludzi – roześmiała się cicho, bo szczęście tego mężczyzny było w tym wszystkim wręcz zadziwiające. Musiała znać się na tropieniu. Na tropieniu i na zacieraniu śladów. Inaczej i ją już dawno by wytropili i skończyłaby jak reszta jej rodziny. - W zależności od tego gdzie nas trop poprowadzi… Możliwe, że będziemy musieli wyjść poza granice Sunagakure. Jesteś na taką ewentualność przygotowany? Jakieś racje, woda, inne przydatne rzeczy w razie czego? – nie pytała czy w ogóle jest w posiadaniu, bo to miał każdy ninja, zwłaszcza, że Sunagakure zaludnili dopiero niedawno. Chodziło jej o to czy jest przygotowany na teraz. Ona była, oczywiście, w końcu była w podróży. Nie miała domu. Ale dom mogła zrobić sobie sama – rzecz jasna chodziło o metaforyczne znaczenie domu, a nie budynek, bo to nie był żaden problem. - No. Ja jestem gotowa. Możemy iść do tej siedziby Kaguya – powiedziała w końcu i wstała od stołu, zasuwając za sobą krzesło. Wszystkie rzeczy miała akurat przy sobie – torbę, wakizashi, płaszcz. Ten zaraz założyła i podeszła jeszcze do szynku, żeby zapłacić i oddać klucz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Kurama Shijima
Posty: 40
Rejestracja: 14 lut 2022, 18:04
Ranga: Genin
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Bank:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Świat nigdy nie był na tyle wielki, żeby nie goniła cię wyrobiona gdzieś opinia. Możesz uciec na kraniec świata a nagle pojawi się ta jedna osoba, która krzyknie: "oo, to ty?! Kopę lat! Ostatni raz widziałam cię, kiedy strzelałeś szpinakiem z łyżek!". Tak. Najlepiej na środku ulicy i przy wszystkich twoich nowych znajomych, żeby wspaniały start zamienić w jakiś kuriozalny koszmar. A przecież to była tylko głupotka podana dla żartu. Kiedy już swoim imieniem i twarzą podpisujesz się gdzieś, zwłaszcza tam, gdzie w grę wchodziła Rada i władza per se to trzeba się potem liczyć z tym, że kiedy narobisz smrodu to będzie się on ciągnął za tobą nieznośnie długo. Z drugiej strony możesz też sobie wyrobić dobrą renomę, jeśli strzelisz czymś popisowym. Możesz chwycić okazję, jak to się pięknie mówi, złapać byka za rogi. Bo to tutaj było dla takiego wolnego strzelca niewątpliwą okazją, toć i Shijima zdawał sobie z tego sprawę. Pieniądze roli nie grają? Taak. Zawsze grały - jakąś. Niekoniecznie priorytetową. Tym nie mniej sama kobieta przyznała, że dla niej, po tej podróży, jest teraz koniecznym - zarobić. To akurat nie był minus, wręcz przeciwnie. Zarobić możesz, kiedy wykonasz prawidłowo zadanie. A to, jak się wydawało, wcale nie będzie takie proste. Sądząc po Reiyi to, że mogło nawet wskoczyć na rangę B w ogóle jej nie przeszkadzało. To też wiele o niej mówiło. O jej odwadze i pewności siebie - albo o pysze. Ale nie sądził. Patrząc po jej ruchach raczej nie była to ślepa pewność swego, a potwierdzone latami praktyki umiejętności.
- Podobno mam niezłą intuicję. - Uśmiechnąłeś się do niej, zamykając oczy, rozbawiony tym, co powiedziała. Rzeczywiście - miał tutaj szczęście. To jak wygrać w lotka. Ale nie do końca. Mówimy w końcu o podróżniczce, która nie wydawała się polegać na kimkolwiek, przybyła tutaj sama... COŚ musiała wiedzieć o tym życiu w dziczy. Z drugiej strony dzicz to jedno, drugie tropienie, a trzecie to prowadzenie śledztwa. Wszystkie trzy nijak nie musiały być ze sobą związane. Shijima w dodatku pojęcia nie miał o bieganiu po lesie i uganianiu się za śladami. Więc dla niego to tym bardziej była czarna magia. - Nie jestem. Jeśli będzie taka potrzeba to się dopasuję. - Shijima w ogóle nie był w posiadaniu żadnego... sprzętu przetrwania, a spanie w taką pogodę w dziczy... cóż. Nie było najprzyjemniejszą rzeczą. Wszystko zależało od tego, co się będzie działo. Ale brał pod uwagę, że cokolwiek się tu dzieje niekoniecznie musi swoimi mackami zjeżdżać się do jednego ciała w sercu miasta. Tutaj te macki mogły tylko sięgać - i wysuwać się daleko poza nie. Więc, cholera, jaka szkoda, że nie pytała o posiadaniu takich rzeczy. Bo... ich nie miał. Racja, woda - jasne, to przecież się zawsze znajdzie. Ale cała reszta... nie. Znaleźć by się musiała dopiero w sklepie za jego ciężko zarobione pieniądze. A tak on nie wiedział, że Reiya dysponuje o wiele bardziej komfortowym sprzętem niż jakiś namiot.
Shijima podniósł się i również grzecznie zasunął krzesełko, żeby ubrać swój płaszcz i podać też płaszcza czerwonowłosej, po czym wyszli na chłodny poranek.
- Przy okazji będziesz miała okazję trochę zwiedzić Sakurę. Zobacz - ze śniegiem naprawdę wygląda pięknie. - Kiedy wszystko było przypruszone bielą wyglądało lepiej - zwłaszcza o tej porze roku. A tutaj, gdzie tyle rzeczy było nowych, miasteczko wydawało się teraz jak wyjęte z jakiejś książki czy bajki. Mieniło się w przyjemnym słońcu - pogodzie o wiele lepszej niż wczorajszego dnia. Shijima prowadził ich do siedziby Kaguya, by tam się wylegitymować i poszukać audiencji u kogoś... cóż, zdolnego przekazać im informacje co do zaginionej.
Obrazek
The fault, dear Brutus, is not in our stars, but in ourselfs.
~Shakespear
Awatar użytkownika
Kakarotto
Posty: 1188
Rejestracja: 01 lip 2021, 23:58
Discord: Midoro#5831
Karta Postaci:
Punkty Bonusowe:
Osiągnięcia:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Porwania i zaginięciaMistrz Gry
Posty11/...
Misja została przyjęta a posłaniec opuścił lokal zostawiając dwójkę ninja samych ze sobą. Mimo iż sprawa była nagła, postanowili nie wyruszać od razu. Jedno z nich potrzebowało dokończyć śniadanie, które podobno było najważniejszym posiłkiem dnia, podczas gdy drugie musiało sobie ułożyć wszystko w głowie. Poza tym, podczas ich krótkiej rozmowy, ustalili wstępny plan działania. Trzeba było przyznać, że w pewnym stopniu się dopełniali. Reiya znała się na tropieniu ludzi a Shijima pochodził z Sakury co dawało im większy dostęp do niektórych miejsc oraz pole do popisu. Po uiszczeniu opłaty za jedzenie oraz oddaniu pokoju opuścili lokal.
...
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Uchiha's Bizarre Adventures
Misja ???1/?
Niektórzy marzą w życiu o sławie i pieniądzach, podczas gdy innym do szczęścia starczyłaby karczma. Najnormalniejsza w świecie karczma, z łóżkiem, może bez pcheł i możliwością zjedzenia jakiejś ciepłej zupy po podróży. Co tymczasem dostała Niko? Nieco opornego w kwestii pokierowania do takowego miejsca kuzyna, niebieskowłosą amebę i jakąś upośledzoną Karynę, mająca wąty o absurdalne rzeczy. Wycieczka po Sakurze zapowiadała się więc fenomenalnie biorąc pod uwagę dotychczasowe atrakcje. Szybkie rozpytanie się o karczmę przyniosło swego rodzaju rezultaty. Oto bowiem jakiś starszy pan stwierdził, że jak pójdą tędy i tędy, to tam stoi takie coś co jest jakby karczmą. Tylko jakoś dziwne to nazywają. W każdym razie był pewien, że można tam zjeść, przespać się i że CHYBA nie był to żaden dom publiczny. Jakby był, to by wiedział. Nie mając specjalnie jakiś większych opcji na ten moment, prócz poszukania czegoś na ślepo, zostało więc pokierować się we wskazaną drogę. W tle zaś po raz kolejny leciały dudy, niczym jakiś soundtrack do ich przygód w Sakurze. Dźwięk ten jednak nie dobiegał gdzieś z przestworzy, a spod ryokanu, do którego chyba zmierzali. Siedział sobie tam ten sam jegomość grający na dudach. Siedział sobie zaraz przed wejściem, z czapką przed sobą na napiwki. A sam grał, chociaż chyba nieco nerwowo jak na to, co prezentował w pasażu. Nie, żeby ktokolwiek zastanawiał się, czemu teraz gra tutaj, a nie obok dość osobliwego sklepu z pamiątkami. W samym ryokanie nie było w tej chwili dużo osób, a za ladą stał mężczyzna notujący coś w zeszycie leżącym na ladzie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Uchiha Niko
Posty: 204
Rejestracja: 02 cze 2021, 19:41
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Złoty Żuraw, tak się nazywał ryokan do którego jakiś mężczyzna dał im wskazówki jak dojść. Dwupiętrowy budynek, przed którym to dymał w dudy prawie-ze-znany im dudziarz, był relatywnie ładny, czy to zewnatrz czy w środku. Jednakże widać było że nie jest to "produkt" ostatnich lat, ząb czasu nie szczędził nikogo ani niczego.
-Wreszcie coś, czego szukałam. - ucieszyła się, wyrzucając peta do pobliskiego kosza, brakowało jej tego uczucia wędzenia sobie płuc - Ile ty masz lat? Możesz już pić? - zapytała się Arikatsu - Poproszę sake i...cokolwiek co dzisiaj podajecie bez mięsa
Złożyła zamówienie, mając nadzieję na to że na stole, do którego się wraz z rudym przysiadła, postawią jej coś więcej niż samo sake. Choć tego nie wiadomo, bo ich menu było tak ograniczone że nawet piwa nie mogli uświadczyć. Tylko sake, i to co na dzisiaj przygotowali
-Dlaczego akurat Sakura? Wiesz, świat jest duży, po wojnie wielu podróżuje po świecie jak ja. Dlaczego postanowiłeś założyć ochraniacz nowej wioski, choć przysięgałeś pracować dla Konohy?
Zadała pytanie, które ją trapiło od jakiegoś czasu. Czy więcej rodziny zostało w Sakurze? Czy jest jakiś inny powód?
Awatar użytkownika
Uchiha Arikatsu
Posty: 162
Rejestracja: 18 cze 2022, 2:52
Ranga: Chūnin
Discord: Revix#6621
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Udało im się w końcu dotrzeć do jakiejś karczmy będącej w wiosce. Karczma była nawet... nawet w porządku i z zewnątrz i w środku i podobno nawet nie był to burdel, no cóż to nie Hanagakure a Sakuragakure. Tak czy owak przed samym wejściem do środka był.. dudziarz i to wcale nie taki który by na kogoś głosował a raczej taki pan co po prostu sobie grał na instrumencie. Weszli do środku, pomieszczenie wyglądało... powiedzmy jako tako. Został zapytany o swój wiek i możliwość picia... tiaaa na pewno to będzie komfortowe. -Tiaa... Podrapał się po tyle swojej głowy. -Wiesz jak to jest, mordować pozwalają od dziecka ale napić to ja się nie mogę jeszcze.- Ogólnie dziwny był ten świat, sharingana chłopak nie miał, napić się nie mógł, ciekawe czy do burdelu by go wpuścili. -Dla mnie będzie woda i coś z mięsem. Obojętnie.- Złożył zamówienie i ruszył razem z Niko, siadł sobie po drugiej stronie stołu na przeciw niej.

Rozejrzał się po lokalu raz jeszcze, tak po prostu aby to nie gapić się na kuzynkę cały czas. -Dlaczego Sakura? No cóż, była wojna jak pewnie dobrze wiesz a Kage Sakury raczej chce utrzymać porządek. To było straszne, Konohy już nie ma, zresztą nie wiem co daje przysięga na Konohę skoro ciebie samej tam też nie ma- To była celna uwaga, sama Niko porusza się chuj wie gdzie i chuj wie po co. -A ty? Jaki masz cel? Nie wolisz gdzieś osiąść? Wiesz, skoro podróżujesz to się dziwię nieco, że nie ruszyłaś z jednym z naszych liderów.- Wszak malżeństwo, które "zarządzało" klanem było nieco podzielone. -No i mamy teraz chwilę spokoju, co to była za technika? Ta z wciąganiem.- Arikatsu też chce! Takie fajne techniczki to aż szkoda nie przytulić, nie wiedział też za bardzo o co w niej chodzi.
Awatar użytkownika
Sabataya Shuten
Posty: 941
Rejestracja: 27 kwie 2021, 12:40
Ranga dodatkowa: ex-Kage
Discord: Amphare#3038
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Punkty Bonusowe:
Techniki:
Bank:
Osiągnięcia:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Uchiha's Bizarre Adventures
Misja ???4/?
Short term ambition Niko w końcu został osiągnięty, a ona sama mogła nacieszyć się faktem odnalezienia kąta z ciepłą strawą i wygodnym, miejmy nadzieję, łóżkiem. W ciekawe, czy mogłaby w swoim Kamui stworzyć sobie domek z kuchnią? Jaka oszczędność czasu i pieniędzy! Tak jednak mogła poznać swojego kuzyna i przeżyć niezapomniane pół godziny, mniej więcej, w Sakurze. A to z pewnością nie miało swojej ceny! Oboje usiedli przy jednym ze stolików, zastanawiając się nad sensem ograniczeń wiekowych dla wyrobów alkoholowych w tym dziwnym, pełnym paradoksów i chaosu świecie. Zdążyli też złożyć zamówienia, słuchając przy tym muzyki wysokich niskich lotów dobiegających sprzed wejścia. W końcu też podszedł też do nich mężczyzna, jakiego widzieli wcześniej przed ladą. Co prawda po jakimś czasie, dając obojgu czas na krótką pogawędkę, nim postawił przed nimi curry, dla Niko specjalnie pozbawione mięsa, oraz zamówione napoje. Co w tym wypadku oznaczało sake dla kobiety i bardziej grzeczny napitek dla Arikatsu pod postacią szklanki wody.
- Proszę uprzejmie. - dodał przy tym mężczyzna, rozkładając wszystko na stole. Na tym znalazły się również dwie pary pałeczek na drewnianych hashioki. Nie odchodził jeszcze od stolika, patrząc jeszcze to na dudziarza na zewnątrz, to na ich dwójkę przy stoliku. - Przepraszam najmocniej za nietakt, ale jesteście shinobi, prawda? - zapytał. A pytanie to brzmiało niemal jak "mam dla was questa". Trochę martwiące patrząc na to, jak to się skończyło ostatnio.
Obrazek
Awatar użytkownika
Uchiha Niko
Posty: 204
Rejestracja: 02 cze 2021, 19:41
Ranga: Muryō no ninja
Karta Postaci:
Punkty Doświadczenia:
Punkty Technik:
Techniki:

Re: Ryokan Złoty Żuraw

Czyli był aż tak młody, co najmniej kilka lat. Ale czy Nik oto jakoś specjalnie obchodziło? Miał pewnie na swoich rękach krew niejednego człowieka, nie był dzieckiem... a może jeszcze tego nie przeżył? Warto było się dowiedzieć...
-Wiesz... - zaczęła polowi, po chwili namyślenia, kiedy Arikatsu zadał wszystkie swoje pytania - W sumie to wszystkie twoje pytania dotyczą jednej historii. A więc zacznę od początku. Byłam dosć uzdolnioną smarkulą, jak byłam młodsza od ciebie, w wieku 15 lat już od dawna miałam tytuł Jonina. Nasz kuzyn, Uchiha Takeru, przygarnął mnie pod swoje skrzydła i tak trafiłam do "korzenia", organizacji podobnej do ANBU, ale od zdecydowanie bardziej szemranej i brudnej roboty. Wszystko w imię wioski, nie zważając na jakąkolwiek moralność. - wzdechnęła, przypominając sobie to, do czego była i notabene nadal jest zdolna -To jest też powód dlaczego nie znamy siebie, drugi jest taki że nie jestem czystą Uchiha, moja matka była z Senju. Ale pomijając takie ciekawostki. Do czego dążę to to, że pewnego dnia zostałam zdradzona przez innego Uchiha, mam co do tego pewne podejrzenia, ale minęło już tyle czasu, że nie mam teraz jak tego udowodnić, ani tego człowieka jak znaleźć... Skoczyło się na tym, że zahipnotyzowana, zamordowałam jedną z dwóch połówek naszego kuzyna, Takeru. W tamtym momencie nie miałam pojęcia o drugiej, więc byłam pewna że umarł. Wtedy też, mój sharingan zmienił swoją moc. Siła naszych oczu nie kończy się na trzech łezkach... Niestety jest tego więcej. Z każdym krokiem zyskujesz coraz więcej, trącac kolejne, coraz to bliższe tobie osoby. Co się dalej stało ze mną? Zostałam zamordowana, wskerzeszona i zrobili ze mnie królika doświadczalnego. Moje sharingany zostały wymienione na te które należały do mojego oprawcy. Koniec końców, udało mi się uciec, ale już nigdy nie wróciłam do Konohy. A teraz, już nawet nie mam do czego. - zatrzymała się na chwilę, zdając sobie sprawę że opowiedziała wiele, ale nie odpowiedziała w końcu na jego pytanie co do tego jak zrobiła to wciąganie - No, a co do tego jak to zrobiłam, potrafię przenosić się do innego wymiaru, do którego dostęp mam tylko ja i ci, których tam sama wciągnę. Jest tam pięknie, ale niestety, nie ma z kim porozmawiać, nawet ze zwierzętami. I jest to technika moich oczu. - usmiechnęła się lekko na koniec swojej opowieści, a potem jeszcze bardziej kiedy facet przyniósł jej jedzenie i "napój", zrzedła jej mina niestety kiedy odrazu się zapytał o profesję
-Wie pan co, taka opaska jak u tego dżentelmena - wskazała pałeczkami na Arikatsu - Nie jest rozdawana za usmiech do kage. Więc w czym jest sprawa? Jakieś zlecenie? Czy może shinobi nie są tu mile widziani?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sakuragakure no Sato”