Jak widać nie każdy miał smykałkę do rozszyfrowywania wiadomości. Dla niektórych były to podstawy uczone w akademii, dla innych szczyt własnych możliwości. Zabawne, że padło akurat na Katsushiro. Chłopak był świetnym iluzjonistą i nie można było mu tego odebrać. Opanował sztukę manipulowania rzeczywistością prawie, że do perfekcji. Małe, podstępne zagadki powinien zjadać na śniadanie, a tutaj nic bardziej mylnego. Ciemnowłosy rozważył każdy możliwy wariant i nawet nie zbliżył się do rozwiązania. Było wręcz przeciwnie. Dyskretnie wyśmiany przez lokalnych kupców i cały ubrudzony od świecącego tuszu, który najwyraźniej musiał być miejscowym żartem na takich jak on, skutecznie zniechęcały chłopaka do dalszego drążenia.
Kurai miał się już poddać, kiedy obserwująca go ukradkiem z alejki kobieta podeszła i z dosyć oschłym w odbiorze tonem, spytała.
Katsushiro zamrugał trzy raz, później spojrzał na kartkę i na kobietę. Domyślał się, że było to zlecenie. To dosyć oczywiste. Skoro był to skomplikowany szyfr to raczej nikt nie kłopotałby się z tym, żeby ukryć treść zwykłego ogłoszenia.
-Tak. – odparł bardzo pewny siebie. Nawet postawa chłopaka wyraźnie wskazywała na to, że wie o czym mówi. Od razu się wyprostował i wypiął lekko klatkę piersiową do przodu. Jak na drobną istotę prezentował się co najmniej na dwa, albo nawet trzy razy większego. Nie chciał pokazać po sobie, że nie rozumie treści zadania. Co z tego, że kilka sekund wcześniej, wszyscy mogli to wyraźnie zobaczyć. Okażesz słabość, to zjedzą Cię żywcem – tak mu powtarzał każdy, kiedy był jeszcze małolatem. By przeżyć musiał się tego nauczyć. Swoją drogą wziął chyba tę radę zbyt mocno do siebie, bo nie tylko przestał okazywać słabości, a przynajmniej nie robił tego celowo, ale i rozwinął się jako shinobi. Pomimo braku normalnego nauczyciela, prezentował poziom wyższy od zwykłego genina, o czym doskonale zdawał sobie sprawę i nie bal się podjąć bardziej skomplikowanych zadań.
-Jeśli nikt inny nie planuje ich wykonać, to czemu nie. – rzucił, raz jeszcze spoglądając na tablicę. Kilka zleceń zdążył już zerwać i głupio byłoby je teraz odłożyć, więc pewnie będzie musiał się nimi zająć, ale wszystko w swoim czasie.
-A z tego co widzę, to nikt się do nich nie śpieszy. – odparł tym razem, równie sarkastycznie, co kobieta, kiedy go przywitała. Ile było w tym prawdy, to trudno powiedzieć. Odkąd tu stał, nikt nie podszedł do tablicy. Kunoichi była pierwsza, a i tak po tym co udało się zaobserwować ciemnowłosemu to pewnie stała tu dużo dłużej i czekała na jakiegoś głupka, takiego jak Katushiro. Kątem oka chłopak przeleciał jeszcze po zleceniach na tablicy. Tym razem skupił się na ich treści. Powtarzały się czy raczej były różne. Ciężko było stwierdzić tak, samo jak i trudno był określić wiek papieru. Na pierwszy rzut oka, żadne odbarwienia na papierze nie wyróżniały się.
-To Twoje zlecenie? Widziałem jak przyglądałaś mi się, zanim tu podeszłaś. – Kurai brzmiał, jakby dokładnie wiedział o co chodzi w zadaniu. Trzeba było stwarzać dobre pozory, żeby pracodawca się nie rozmyślił. Pytanie Katushiro miało też logiczny sens. Gdyby kobietę interesowało tylko zlecenie, to przecież mogła tutaj podejść od razu i zerwać jedno z tablicy, ale nie. Najpierw przyglądała się rozwojowi wydarzeń, a potem zwróciła się prosto do niego. Ciemnowłosy w końcu wyciągnął do niej rękę, żeby podać kobiecie zwinięty rulonik papieru z zaszyfrowanym zadaniem.
-O co w nim chodzi? – w końcu zapytał. To co było na kratce to jedno, to co można było usłyszeć od zleceniodawcy to drugie. Na papierze ilość informacji często była ograniczona. Czasami były bardzo zwięzłe i miały jednie zachęcić shinobi do podjęcia się zadania, a wszystkie szczegóły poznawał dopiero od pracodawcy. Tak też i w tym wypadku chciał zrobić Katsushiro. Idealny plan chłopaka miał tylko jedną jedyną maluteńką wadę. Odpowiedź – Przecież jest napisane – totalnie go pogrążała.