Poczucie obowiązku było czymś, co Katagiri imponowało bez żadnych dodatkowych wątpliwości. Odpowiedzialność za całą trupę to było dużo, Kayo nigdy (przynajmniej na razie) by się takiej nie podjęła, Mogła pomagać, lecz brać zupełną odpowiedzialność za innych w dosłownym tego słowa znaczeniu? To było coś innego, wykraczającego poza jej możliwości. Wziąć odpowiedzialność za czyiś czyn, ale wziąć odpowiedzialność, opiekować się i kierować w odpowiednią stronę? To był duży ciężar.
Po prawdzie starała się pomagać, jak tylko mogła, to były rzeczy, których jej nie powierzano. Nie było w tym nic dziwnego i nawet Kayo musiała czasami pogodzić się z odmową pomocy. Mimo to, jeśli mieli zdobyć nową zastawę, bo Sara była perfekcjonistką, to dziewczyna nie widziała w tym niczego złego. W końcu miło było zjeść na nowym i ładnym. Mimo to Katagiri pozostawałaby skromna, ale inni nie musieli.
Konferansjerka rozjaśniła jej obawy. Co prawda dalej nie wiedziała, kim dokładnie jest osoba, o której wspominała, to wiedziała, tyle ile powinna, nie za dużo i nie za mało. Mimo to ta wiedza pozwoliła Katagiri dowiedzieć się czegoś więcej, możliwe, że nawet niezamierzenie. – To... Trupa istnieje od roku? — Właściwie wcześniej nie padły żadne informacje na ten temat albo zwyczajnie zapomniała. Nie mniej, nie było to jakoś szczególnie istotne. Jeśli mogła, to chciała pomóc, choć... Również nie znała się na prezentach, ani tym bardziej dla ninjy. – Hai... Ja też nie wiem czego szukać... Wierzę, że na pewno przypomnisz sobie, co lubiła, Ayashii-san — I tak też miała zamiar zrobić. Jak spostrzeże coś interesującego, to zwróci na to uwagę. Tylko co mogło tak naprawdę rzucić się w oczy dziewczynie z kraju żelaza? Cóż, na pewno miała nieco inną perspektywę na wszystko, zwłaszcza że żyła ciut inaczej niż shinobi.
Bieg musiał w końcu dobiec końca (masło maślane) w zaułku z którego, wydawałoby się, wyjścia już nie było. Odrobinę się zaskoczyła, bo spodziewała się kolejnej alejki. To zapowiadało tylko jedno, to, że złodziej sam nie znał okolicy albo, że Ayashii tak go przestraszyła, że zdołał postradać wszystkie zmysły, ale czy można było się bać Konferansjerki? W końcu ich spostrzegła, zarówno łotra jak i drugą część zespołu samozwańczych stróżów prawa. Widziała, jak patrzył, bał się... I powinien. Kierowała się tam, gdy widziała, że sytuacja jest z grubsza opanowana, to odrobinę zwolniła, choć nie przestała się zbliżać, krok po kroku. Zmrużyła odrobinę oczy po słowach łotra, spoglądała w jego kierunku beznamiętnie. Patrzyła to na dziewczynę to na chłopaczka. Nie miała pojęcia, co właśnie się przed jej oczami rozgrywało, lecz wiedziała jedno. Zasłużył sobie na to, cokolwiek teraz odczuwał. Uważnie mierzyła wzrokiem towarzyszkę, zwróciła uwagę na każdy jej ruch i to, że nawet tego osobnika nie dotknęła. W głowie kiełkowało jej w tej chwili wiele myśli, zwłaszcza tych, które sugerowały, że Ayashii również zna jakieś sztuczki, którymi jak dotąd się nie podzieliła. Umiarkowanym krokiem zbliżała się do porzuconej torebki. Gdy już była blisko, zwróciła się do niego, tak by ją usłyszał, brakowało w jej głosie pasji. Brzmiała pusto, jak wydmuszka. Jakby się nie liczył. – Sam to na siebie sprowadziłeś — Co by się nie działo, nie mogła mu pomóc. Miała zamiar podnieść torebkę i ją otrzepać z kurzu, wszak należało zwrócić ją nienaruszoną. Na jej twarzy nie było uśmiechu, wyraz jej twarzy był zupełnie beznamiętny. Jedną ręką podparła bok, tuż obok wakizashi, jakby miała mu zaraz przylać. Była na to gotowa, ale nie widziała w tym celu, dopóki się boi. Chciała powiedzieć więcej, przestrogę i ostrzeżenie, ale nie była w pozycji do wydawania wyroków, ona była tutaj tą drugą. – Co zamierzasz z nim zrobić Ayashii-san? Sama utniesz mu dłoń, by już nie kradł, czy zaprowadzisz go do siedziby straży i oni to zrobią? — Spytała zupełnie niewinnie, jakby taka kara była zupełnie normalna i skuteczna dla złodziei. Mogło się to wydawać... Niecodzienne jak na nią, fakt był jednak taki, że do tej pory Ayashii miała okazję poznać ją tylko z jednej strony. Poza tym wciąż miała dosyć małe pojęcie o tym jak załatwia się sprawy na kontynencie, a już zwłaszcza w kraju wiśni. Ot, nie zdawała sobie sprawy nawet z tego jak straszliwie to brzmi. – Podporządkuje się temu co zdecydujesz. — Również kontynuowała, jakby to Ayashii miała podjąć decyzję. W końcu... To ona była przedstawicielką cyrku i to ona pełniła tutaj decydującą rolę... No i co najważniejsze... To ona złapała złodzieja.
To nie tak, że Kayo nie miała serca. Miała po prostu twarde zasady. Chciała pomagać, ale nie tym którzy sami sprowadzali na siebie ruinę. Ba! Wykonanie na kimś takim wyroku byłoby czymś, czego... Nie chciałaby czynić, wolałby stanąć z boku tej sprawy, odejść i skupić się na czymś innym, jak choćby zwróceniu torebki. Nie mniej, prawa należało przestrzegać i wyciągać konsekwencje. Sama również była zwykle na to gotowa.
► Pokaż Spoiler | Rozliczenia
Chakra:
MAX:2500
Current:2400
Ryo: 100